Nasz inspektorka ma niestety w życiu ogromnego pecha, ale za to zwierzaki na nim korzystają. Wiele spacerów kończy się znaleziskami...Tak było właśnie w niedzielę. Niepozorne zawiezienie saszetek dla bezdomnych kotów skończyło się znalezieniem chorego i bardzo osłabionego malucha, który nie miał nawet siły, aby uciekać. Siedział skulony, czekał już chyba tylko na śmierć. To dzikie stado kotów, więc zdrowy maluch szybciutko uciekłby w pobliskie zarośla. Ten nie był w stanie. Złapany w gołe ręce, nie bronił się...

Kotek jest mocno przeziębiony, ma katar i ropny wypływ z oczu. Jego uszy to jedna kopalnia świerzbowca!

Chociaż chcieliśmy odrobinę zwolnić tempo, aby móc w spokoju pospłacać długi i nabrać sił na kolejne interwencje, to nie mogliśmy go zostawić. Został umieszczony w klatce, gdzie przechodzi kwarantannę. Wdrażamy leczenie kociego kataru i świerzba. Mamy głęboką nadzieję, że maluch szybko wyzdrowieje i znajdzie wspaniały dom!

Potrzebujemy finansowej pomocy na leczenie oraz profilaktykę.