Mam 36 lat i straciłam w życiu wszystko przez BORELIOZĘ
Mam 36 lat i straciłam w życiu wszystko przez BORELIOZĘ
Our users created 1 227 212 fundraisers and raised 1 350 883 343 zł
What will you fundraise for today?
Updates4
-
Miałam dodać to już dawno, ale aplikacja mi szalała w ledwo działającym telefonie, a laptopa ni ma. To właśnie zrobiła mi choroba - wszystko od zera.
Ale jest pierwszy sukces - nareszcie wyszły jakiekolwiek przeciwciała IgM - czyli świadczące o aktywnej chorobie. Niestety jest ich zbyt mało żeby w laboratorium mogli to opisać na wynik dodatni. Czyli kolejny miesiąc na Citrosepcie by zwiększyć ilość przeciwciał..
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Pół życia spędziłam na łonie natury, kleszczy miałam wiele - rumienia nigdy. Dlatego jako artystyczny lekkoduch nie brałam pod uwagę tego schorzenia gdy już od dłuższego czasu, mimo mojej ogromnej energii i chęci do działania - aktywności, które były dla mnie kiedyś normą, nagle zaczęły stawać się wyczerpujące.
To byłam ja - zanim zaczęłam chorować (pierwsze foto) - na przedprogu kariery, młoda, zdolna, ambitna. Przez chorobę, której do teraz nikt nie umiał zdiagnozować przez lata straciłam w życiu wszystko - firmę - moją startującą markę odzieży Future Tribe, kawał życia, rodzinę, marzenia. Już prawie zapomniałam co to znaczy tworzyć..
To trwa już jakieś 5 lat - najsilniejsze zmagania, dziwne i niejednoznaczne objawy. Od ponad roku dosłownie walczę - każdego dnia, a czas Covida dołożył tu swoje, bo w najcięższym okresie nikt nie chciał mi pomóc z niczym do tego stopnia, że byłam bliska popełnienia samobójstwa z totalnej niemocy.
Wtedy pomogła mi przyjaciółka, to ona pokazała mi, że są ludzie którzy chcą pomagać i pomogła mi założyć pierwszą zrzutkę. Wtedy jeszcze nie było diagnozy i leczenie było celowane w ogół mojego złego stanu. Na szczęście trafione leki wyciągnęły mnie z najgorszego - była czasowa poprawa, lecz gdy skończyły się pieniądze wszystko wróciło.
W kwietniu tego roku z pierwszych badań "przesiewowych" wyszły 2 rodzaje boreliozy - borrelia afzelii (skórna) i borrelia garinii czyli neuroborelioza. Był to dla mnie punkt zwrotny, gdyż wyjaśnił dlaczego od tak dawna było ze mną tak źle i czemu dotychczasowe leczenie nie przyniosło zamierzonych skutków. Wszystkie objawy bowiem się zgadzają - mam problemy skórne, nawracające bóle stawów i mięśni (zanim wróciłam z dorabiania za granicą w 2019 ból sprawiał mi nawet oddech!) Do tego problemy neurologiczne - z pamięcią i koncentracją; przez ogromną część czasu jestem zmęczona, osłabiona, nieprzytomna - często nawet ugotowanie obiadu czy wyjście do sklepu to dla mnie wyzwanie, bo ze wszystkim jestem zupełnie sama.
Rodzina? - chciała mnie umieścić w zakładzie dla nerwowo chorych, bo się drapałam..z powodu boreliozy skórnej.. Nie było jeszcze wtedy żadnej diagnozy, ale i teraz nie ma z ich strony wsparcia. Jedyne co to alimenty od ojca, dzięki którym mam gdzie mieszkać..
Przyjaciele?..zniknęli gdy przestało być u mnie kolorowo, a i wyjście z choroby stało się mało widoczne..
Miałam tysiące znajomych - bywałam, podróżowałam, wszyscy chcieli moje ciuchy za pół ceny po znajomości.. teraz nie ma nikogo. Jest jedna jedyna osoba na drugim końcu Polski, która dzięki światłowodom sprawia, że jeszcze się jakoś trzymam..
Tonę w depresji, w stresie o to czy kolejny dzień będzie Ci jeść, czym leczyć żeby to się nie pogłębiało.
Do tego dochodziły inne objawy jak niedowłady, drętwienia i drżenia kończyn, zawroty głowy, zaczynała się asymetria twarzy..
Chwilowo jest lepiej, ale było już tyle popraw i kolejnych nawrotów, że nie spodziewam się, że to się skończy z dnia na dzień.
Jedną z takich popraw wykorzystałam jednak parę miesięcy temu, gdy zrzutka stanęła totalnie by sprawdzić czy może jestem już w stanie zarobić sama na siebie i poszłam do pracy - pierwszy raz od 2 lat i.. zwolnili mnie po półtorej miesiąca bo byłam tak nieprzytomna z wysiłku, mimo iż była to praca recepcjonistki...
To było teraz, we wrześniu, dlatego wracam do zrzutki, bo nie widzę innej drogi na ten czas dla siebie i proszę o jakiekolwiek wpłaty, abym mogła dalej jakoś wiązać koniec z końcem do czasu wyleczenia.
Ciągle staram się też potwierdzić badania wynikami testów krwi Western Blott dla wiarygodności zrzutki. Kosztują one od 200 zł do kilku tysięcy zł, gdyż każde kosztuje kilkaset złotych, a robi się je wielokrotnie, bo cieżko o wynik pozytywny przy boreliozie przewlekłej ze względu na małą ilość przeciwciał, gdy organizm jest już wyniszczony przez lata choroby tak jak w moim przypadku.
Pierwotnie zbierałam na sprzęt leczniczy, który uratował mi tyłek, gdy byłam w najgorszym stanie, ledwo mając siłę wychodzić z łóżka i cała w ranach swędzących, bolesnych plam na ciele.
Niestety niewielu ludzi ma wiedzę/doświadczenie/wierzy w takie rzeczy i pieniądze wpływały tak powoli, że udało mi się jedynie parę tygodni przeleczyć w klinice naświetlana tym generatorem plazmy, na który starałam się uzyskać środki bo poprawa była natychmiastowa - przynajmniej ze strony skóry. Za zebrane pieniądze udało mi się też wypożyczyć ten sprzęt na parę tygodni, tułając się po Poznaniu (miejsce w którym jest klinika)bez swojego kąta, kupić masę ziół, suplementów i jakoś starać przeżyć. To był bardzo ciężki czas, jak każdy dzień w którym giną krętki borelii i wydzielane są toksyny, które zatruwają organizm co powoduje stany grypopodobne - w ten sposób można się czuć jakby się było chorym przez większą część czasu..
Ile potrwa kuracja - to zależy od wielu czynników i jak słyszę z każdej strony - zależy od stopnia wyniszczenia organizmu, zaawansowania choroby, ilości innych patogenów - standardowo wiele miesięcy nieprzerwanego leczenia, a u wielu ludzi którzy mówią, że to przechodzą - lata. Antybiotykami byłam już leczona przez bardzo długi czas - efekt jest taki, że jelita prawie przestały mi pracować, przez długi czas byłam na glodówce, bo cokolwiek chciałam zjeść sprawiało ból. Na szczęście udało mi się z tym wygrać po ciężkich bojach, ale do medycyny konwencjonalnej już nie wracam, bo nie przynosi poprawy, bardziej szkody.
Ostatnią zeszłoroczną zrzutkę ustaliłam na minimum i w trakcie leczenia zabrakło pieniędzy, dlatego teraz daję konkretną sumę by ograniczyć stres i definitywnie zakończyć tą historię.
Za wszelkie wpłaty BARDZO Wam wszystkim dziękuję, nawet te najmniejsze - każda przynosi uśmiech i wiarę w ludzi, którą już traciłam wielokrotnie.. Dziękuję tym, którzy nie przechodzą obojętnie. Jesteście wspaniali! 🌻
Ja z mojej strony wystawiam jako nagrody moje jedyne niesprzedane dzieła. Kilka grafik i obrazy. Dwa, które pozostały to 4 metrowe piękne oleje z sitodrukiem olejnym i innymi mediami, jeszcze z czasu mojego dyplomu na Akademii Sztuk Pięknych. Są warte wysokiej ceny - tutaj jest ona mocno zaniżona, jednak chcę pokazać, że mam coś w zamian do zaoferowania.
Obrazy tu będą mało widoczne - jeśli ktoś byłby nimi rzeczywiście zainteresowany, powinien widnieć telefon do kontaktu.
Dziękuję!
English below:
Hi,
It was me - before I got sick (first photo) - at the beginning of my career, young, talented, ambitious. Through an illness that no one was able to diagnose until now, over the years I've lost everything in my life - my business - clothing brand Future Tribe, a big part of my life, family, dreams. I've almost forgotten what it means to create. . .
It's been going on for about 5 years now - the strongest struggles, strange and ambiguous symptoms. And for over a year now it's an every day fight. The covid time made it even more complicated as no one wanted to do any tests during the hardest for me time.
A few months ago tests at a new place for the first time showed 2 types of lyme disease - borrelia afzelii (cutaneous) and borrelia garinii - neuroborreliosis. All the symptoms match.
This is a turning point for me as it explains why it's been so bad for such long time and why the treatment so far hasn't worked. A second bioresonance in another city confirmed the above.
Nevertheless, I need to confirm this tests with Western Blott blood tests for the credibility of the fundraising. They cost 200 - 2000 PLN (£40- 400)They are being done in stages - it is rare that a positive result comes out at the first time - usually people have to do it a few times. During this time, therapy is necessary, because I am very weak, I hardly get up to get to a place to have treatment which, however, gave results just after 2 sessions! :) - the itchy and painfull layers of skin on my body came off!
Thanks donations, I'm already after two series of tests. Third one next week.
The equipment I've been treated with and collecting for calls "Sanoplasma" - a plasma generator that destroys Lyme spirochetes and other pathogens. The new one costs about 20.000 PLN (£4.000). A cosmic sum but effective treatment of advanced Lyme Disease supposedly carries such a cost however trated. I chose this way because I know it's effective and fast as for Lyme Disease. In addition it fights co-infections which are serious in my case after so many years because the first time I had tick that wasn't removed properly was 15 years ago! And there were many more after. . .
How long the treatment will last? - It depends on many factors and as I hear from people - it may take many months of continuous treatment to even years..
At the moment I am in such a bad condition (motor failure, muscle and joint pain - inflamations, fatigue, weakness, dizziness, heart palpitations, tremors, numbness in my limbs, leaky gut syndrome caused by tons of antibiotics) that having Sanoplasma in my home would allow me to have some comfort in my life finally.
So let's count up WHAT I'M COLLECTING FOR:
> Blood tests 2.000 PLN (£400)
> Plasma generator 20.000 PLN(£4.000)
> Treatment and life until funds are raised 3.000 PLN ( £600) - 1.000 PLN for 10 sessions, which is enough for 2 weeks of treatment + travel / accommodation, because in my city there is no such thing)
> Supplements and herbs 2.000 PLN (£400)
For me it's a fortune cause I've already spent a fortune on fighting with the illness so far and I can't count on my family support.
I dont expect the full ammount will be raised I but I do know that any amount will contribute in any way to make my condition better. In the worst scenario I will try to cure myself with herbs that takes much more time or look for used equipment because I know it works!
I set last year's fundraising at the minimum and ran out of money during treatment, so now I'm giving the maximum to reduce stress which kills me and to definitely end this story.
A huge THANK YOU to all of You and your contributions, even the smallest, it makes me smile and feel that people care. You are Wonderful! 🌻
Also, please send this information to your friends if you can, it will help a lot.
Ps. If I find a buyer for my paintings I won't really need to collect money here but I can't sell few last ones because of the size. . These 4 meters long beautiful oil paintings with oil screen printing and other media from my graduation time on Academy of Fine Arts are worth high price - here they are undervaluated but I want to show that I have something to offer in return.
I also have few graphics left from my scholarship in Spain. All artworks are available as prizes for donation.
The images here have small size - if someone is really interested in there should be phone number to contact me.
Thank you. 🌷💛🧡❤️🌷
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Offers/auctions 7
Buy, Support.
Buy, Support. Read more
Created by Organiser:
50 zł
Sold: 3 out of 3
100 zł
Sold: 2 out of 5
150 zł
Sold: 3 out of 3
1000 zł
Sold: 1 out of 1
Nie daj sie....
Nie dam!! Dziękuję Ci bardzo!! :)))
Daj czadu bo dasz rade! :*
:D
Szybkiego powrotu do zdrowia. Trzymam kciuki
Dziękuję Ci bardzo Adelo, jak tylko będę spowrotem w Toruniu, wyślę grafikę. :)