Leczenie z nowotworu i rehabilitacja Ani
Leczenie z nowotworu i rehabilitacja Ani
Our users created 1 228 281 fundraisers and raised 1 353 613 287 zł
What will you fundraise for today?
Description
Moi Drodzy!
Mam na imię Ania.
Jestem w najtrudniejszym okresie mojego życia i od roku walczę z nowotworem. Już wiem jak się "przeżywa życie" z wyrokiem...
Po 40stych urodzinach, po miesiącach męczącej anemii, zaczęłam szukać powodu strasznego osłabienia. Czułam się nieswojo, zasypiałam przy biurku w pracy, kilka razy prosiłam kolegów aby odwieźli mnie do domu. Potrzebowałam się położyć, odpocząć, czas diagnozowania się zaczął. Do tego wyczułam guza z lewej strony..
Pierwsze badanie USG wskazywało na nieokreśloną torbiel, ginekolog to wykluczył, chirurg stwierdził guza a wynik rezonansu jednoznacznie wskazał: NOWOTWÓR JELITA GRUBEGO. W domu troje dzieci – nie wiedziałam jak mam im powiedzieć co się dzieje, płakałam po cichu i zbierałam się do rozmowy z najbliższymi. Było wskazanie do operacji, wiec tak czy inaczej musiałam powiedzieć im o „moim guziku”. Ponieważ nie bolało, trochę łatwiej się rozmawiało.
Rak popsuł skutecznie moje plany. Trzeba było pilnie operować, bo istniało ryzyko perforacji jelita. Nie byłam gotowa na taką informację, byłam natomiast gotowa żyć na pełnej petardzie!
2 grudnia 2023 roku poddałam się operacji wycięcia dużego guza poprzecznicy. „Dam sobie radę” – myślałam – „Jestem pod opieką najlepszego chirurga w DCO, jest szansa, że obędzie się bez stomii, wow!” Kilka łez w drodze na salę operacyjną, ściana pełna żółtych tulipanów i.. głęboki sen pod narkozą.
W trakcie operacji, okazało się że „guzik” wcale nie jest małym guzikiem a potworem. To nowotwór złośliwy JELITA GRUBEGO w typie gruczolakoraka śluzowego. Raczysko rozprzestrzeniło się w otrzewnej. Zmian było mnóstwo, lekarze postanowili wytruć je najpierw chemią, a później ponownie zoperować. W czasie od lutego do sierpnia 2024r przyjęłam ostatecznie 11 trzydniowych cykli chemii Folfox+Panitummab.
Bywało różnie, sporo włosów wypadło, twarz wysypana od toksyn tak bardzo, że obrzydliwie było spojrzeć w lustro. Po 4miesiącach przypałętała się polineuropatia, która męczy do dziś, straciłam nerwy czuciowe w rękach i nogach. Szczęście w nieszczęściu, że zostały nerwy ruchowe w lepszym stanie. Cały czas wierzę, że to tymczasowe.
24 września 2024 roku przeszłam planowaną drugą operację CRS+Hipec w hipertermii. Przy wywiadzie anestezjolog stwierdził tylko, że to jedna z najbardziej bolesnych w skutkach operacji. Co mogłam zrobić z tą informacją? Nic, tylko oddać się w ręce Profesora powtórnie. Tym razem zabieg nie trwał 3 godziny, ponieważ po otwarciu jamy brzusznej okazało się, że rak zżera mnie bezwzględnie. 7 godzinna operacja pokazała, że jest poważniej niż pokazał tomograf zaledwie 3 miesiące wcześniej, ale przeżyłam.
Usunięto mi 7 organów – 2 jajniki, 2 jajowody, macica, śledziona, połowa wątroby, woreczek żółciowy. Do tego części trzewnej i otrzewnej...
Mam świadomość, że raka się już nie pozbędę, ten typ, gruczolakorak śluzowy, jest podstępny i nieuleczalny. Nie daje większych objawów bólowych jednak sieje ogromne spustoszenie w moim organizmie. Póki co bezboleśnie...
Profesor opisał mój nowotwór następująco:
„Proszę rozpuścić atrament w wodzie, a następnie odzyskać ten atrament żeby otrzymać czystą wodę.” – fizycznie niemożliwe.
Teraz mam nadzieję na kolejny cud, że nowotwór odpuści i dalsze ingerencje chirurgiczne nie będą konieczne.
Kochani..
Potrzebuję specjalistycznej pomocy by codziennie pobudzać organizm do życia. Od 2 grudnia mam podawane kolejne cykle chemii, dodatkowe badania i wizyty w szpitalu. Codziennie pod moim domem stoi karetka, przez kilka godzin pod okiem ratownika medycznego dostaję w kroplówkach wlewy witaminowe. Zajęcia fizyczne i bolesna rehabilitacja to naprawa organizmu i niwelowanie skutków ubocznych chemioterapii. Do tego opieka psychologiczna dla mnie i dla moich dzieci… wszędzie wysokie koszty.
Spokoju nie daje mi poczucie, że mogłabym nie zdążyć odwdzięczyć się moim wszystkim Aniołom a przede wszystkim pragnę doczekać dorosłości moich dzieci… Bardzo proszę o pomoc.
Za wszelką życzliwość po stokroć dziękuję!
Dear ones! Please help me to carry my sentence....
My name is Ania, I am in the most difficult period of my life and I have been fighting cancer for a year....
After my 40th birthday, after months of agonising anaemia, I started looking for a reason for my terrible weakness. I was not feeling well, I fell asleep at my desk at work and several times I asked my colleagues to drive me home. I needed to lie down and rest, it was diagnosis time. I also felt a lump on my left side....
The first ultrasound showed an indeterminate cyst. The gynaecologist ruled it out, the surgeon found a tumour, and the MRI showed it clearly: COLON CANCER. At home with three children - I didn't know how to tell them what was wrong, I cried quietly and gathered myself to talk to those closest to me. One way or another, I had to tell them about 'my lump' because there was an indication for surgery. Because it didn't hurt, it was a little easier to talk.
The cancer had effectively ruined my plans. We had to operate urgently because I was in danger of perforating my bowel. I wasn't ready for that kind of information; I was ready to live life to the full!
On 12 December 2023, I underwent surgery to remove a large tumour from my transverse colon. I'll be fine. - I thought, "I'm under the care of the best surgeon in the DCO, there's the chance that I won't need an ostomy, wow! A few tears on the way to the operating room, a wall full of yellow tulips and... a deep sleep under the anaesthetic.
During the operation it turned out that the 'lump' was not a small lump at all, but a monster. It was a mucinous adenocarcinoma, a malignant tumour of the colon. The cancer had spread to the peritoneum. There were so many lesions that doctors decided to treat him with chemotherapy and then repeat surgery. In the end, I had 11 three-day cycles of Folfox+Panitummab chemotherapy between February and August 2024r.
It was variable, a lot of my hair was falling out, my face was rashing with toxins so much that it was disgusting to look in the mirror. After four months I developed polyneuropathy, which still affects me today; I lost sensory nerves in my arms and legs. Luckily the motor nerves are in better condition. I still have faith that this is a temporary condition.
On 24 September 2024, I underwent a planned second CRS+Hipec operation in hyperthermia. During the consultation, the only thing the anaesthetist told me was that it was one of the most painful operations to be carried out. What could I do with this information? Nothing, I just placed myself back in the hands of the professor. This time the operation did not last 3 hours, because after the opening of my abdominal cavity, it became clear that the cancer was going to eat me alive. The 7-hour operation showed that it was more serious than the CT scan had shown 3 months earlier, but I survived.
I had 7 organs removed - 2 ovaries, 2 fallopian tubes, uterus, spleen, half of my liver, gall bladder. As well as parts of my intestines and peritoneum....
I am aware that I will not be able to get rid of the cancer - this type of cancer, a mucinous adenocarcinoma, is insidious and incurable. It doesn't cause any major symptoms of pain, but it is wreaking havoc in my body. So far no pain....
The professor described my disease like this
Please dissolve the ink in the water and then recover this ink to get clear water. - Physically unfeasible.
Now I am hoping for another miracle, that the cancer will be in remission and no further surgery will be necessary.
Dear Friends.
I need special help to stimulate my body on a daily basis. Since 2 December I have had more cycles of chemotherapy, additional tests and hospital visits. There is an ambulance in front of my house every day, and I am given intravenous drips of vitamins for several hours at a time under the supervision of a paramedic. Physical activities and painful rehabilitation are repairing my body. They are compensating for the side effects of chemotherapy. Add to this the psychological care for me and my children... all of which costs so much.
I am not at peace with the feeling that I may not be able to repay all my angels. And most of all, I want to see my children grow up... I am very much asking for help.
Thank you a hundred times for all your kindness!
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Trzymam kciuki