Otrzymaliśmy zgłoszenie, że na wsi pod Gnieznem przebywa mały piesek w bardzo złych warunkach, na krótkim łańcuchu a jego buda to plastikowy pojemnik.

Pojechaliśmy by pomóc temu psiaczkowi… a to co zastaliśmy na miejscu było przerażające…

Zaraz za bramą posesji zobaczyliśmy psiaka ze zgłoszenia, malutki psiak na łańcuchu chował się za swoją „budą” czyli plastikowym zbiornikiem. Psinka niesamowicie przestraszona wciskała się między gruzowisko wokół swojego miejsca skazania.

Z różnych stron gospodarstwa dochodziło szczekanie innych psów… Właścicielka wskazała nam kolejnego psa, uwiązanego na krótkim łańcuchu bez obroży. Łańcuch na szyi psiaka skręcony drutem. Przerażony psiak siedział w blaszanej beczce, która była jego schronieniem.

W innej części gospodarstwa kolejne dwa psiaki, również na bardzo krótkich łańcuchach i bez obroży, na szyi także łańcuch skręcony drutem. Jeden psiak przywiązany do starej maszyny gospodarczej a obok plastikowa „buda”. Psiak obok miał schronienie w blaszanej beczce. W miskach, a właściwie w starych i brudnych garnkach wszystkie psy miały paszę dla zwierząt gospodarskich, tym były karmione.

Z chlewni obok dochodziło kolejne szczekanie. Tam w kojcach dla trzody chlewnej następne dwa psy w zupełnej ciemności, bez okien i bez światła.

Z rozpadającej się stodoły również usłyszeliśmy ciche poszczekiwanie. Tam zastaliśmy małą sunię także na łańcuchu, uwiązaną pod starą przyczepą.

Na posesji biegały jeszcze dwa psiaki, jeden domowy, drugi na wpół dziki.

Właścicielka, starsza osoba twierdziła, że ratuje te psy bo część z nich ktoś Jej podrzucił, inne bezpańsko biegały po polach. Starsza Pani, je przygarnia i Jej zdaniem zapewnia im należytą opiekę. Łańcuchy na szyi i niby budy uważa za odpowiednie warunki bytowania. Pasza jako wyłączne pożywienie psiaków to odpowiednia Jej zdaniem karma.

W sumie „pod opieką” starszej Pani przebywa 9 psów. Na informację, że zabieramy psy, właścicielka zareagowała złością a potem rozpaczą. Na miejsce przyjechali powiadomieni syn właścicielki i Pani sołtys. Informację o interwencji na bieżąco przekazaliśmy do właściwego Urzędu Gminy. Odpowiedź zwrotna, którą usłyszeliśmy brzmiała, że UG nie ma odpowiednich funduszy by opłacić pobyt psiaków w schronisku, a tym bardziej psów właścicielskich odebranych interwencyjnie.

Po negocjacjach z właścicielką, jej synem i Panią sołtys podjęliśmy decyzję zabrania czterech psów. Psiak domowy ma właściwe warunki, pies na wpół dziki będzie nadal dokarmiany a w późniejszym czasie również do zabrania. Dwa psy z chlewni i jeden z plastikowej budy zostaną tymczasowo, pod warunkiem zapewnienia im odpowiednich bud, obroży i należytego odżywiania, do czego zobowiązał się w trybie pilnym syn właścicielki, pod nadzorem Pani sołtys. Oczywiście my będziemy dopełniać kontroli.

Mimo wstępnej odmowy UG, odebrane psiaki przewieźliśmy do schroniska. Na ten moment są one na naszym utrzymaniu, a my rozpoczynamy batalię administracyjną z UG.

Musimy zapewnić całej czwórce przede wszystkim diagnostykę weterynaryjną, odpowiednią karmę po dotychczasowym „żywieniu”.

Jak wiecie mamy pod swoją opieką kilkanaście psiaków w hoteliku, ich utrzymanie i opieka weterynaryjna to miesięcznie prawie 7 tysięcy. Teraz doszły jeszcze te cztery bidulki, ale mimo braku funduszy nie mogliśmy ich zostawić w warunkach w jakich żyły.

Bardzo Was prosimy, pomóżcie nam… Nie damy rady bez Waszego wsparcia. Oczywiście będziemy walczyć z UG, ale czy przezwyciężymy urzędniczy opór i walkę o każdą gminną złotówkę???

Tak naprawdę to możemy jedynie liczyć na Was i Wasze serca otwarte na pomoc tym, którzy nie zaznali dobroci od człowieka…

Każdy grosz to szansa na dobre psie życie… prosimy POMÓŻCIE!!!