Zbiórka dla Maksa i Asi na spalony sklep Rowerownia Poznań
Zbiórka dla Maksa i Asi na spalony sklep Rowerownia Poznań
Our users created 1 226 832 fundraisers and raised 1 350 021 115 zł
What will you fundraise for today?
Updates2
-
Kochani, jesteście wspaniali! Wzruszona Asia napisała do mnie dziś rano totalnie wzruszona, czy widziałem, ile już jest nazbierane! Dzięki Waszej pomocy i nadziei, którą daliście Asi i Maksowi, oni po raz kolejny uwierzyli, że uda im się odbudować coś, na co pracowali 10 lat i co stracili jednej nocy.
Wiem, że pomagacie im również poza zbiórką, a chwil wzruszenia jest więcej, niż tutaj komentarzy.
I wiem też, że powoli rusza "pół serwisu", a to jest najlepsza wiadomość!
Jesteście KOCHANI!
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Maksymilian Bieniasz to chłopak, którego pasją i całym życiem są rowery. Nieco ponad 10 lat temu postanowił zrealizować swoje marzenie o własnym sklepie i serwisie rowerowym. O miejscu przyjaznym rowerzystom, kolarzom i wszystkim tym, dla których rower to sposób na transport, na życie, innymi słowy pasjonatom tego pięknego sportu.
Pracował dużo i ciężko, po kilkanaście godzin dziennie przez 30 dni w miesiącu, zaryzykował wszystko, poświęcił się całkowicie temu przedsięwzięciu, by w marcu 2011 roku Rowerownia otworzyła swoje drzwi dla klientów. Maks ma w życiu szczęście do ludzi, ale los nie oszczędza go. Kolejnym wyzwaniem był najgorszy wyrok, jaki można usłyszeć, czyli rak. Podjął heroiczną walkę, choć znów nie poprosił ani o pomoc, ani o wsparcie - taki ma charakter. I po raz kolejny wygrał, choć nie przyszło to tak łatwo, jak się o tym pisze. Nigdy nie zapomniał o innych, nigdy nie poskarżył się. Wręcz przeciwnie. Nadal starał się wspierać i pomagać innym. Ostatnie kilkanaście miesięcy to zmaganie się z "pandemiczną" rzeczywistością bycia przedsiębiorcą, co samo w sobie nie jest łatwe w Polsce. I znowu ciężką pracą i samozaparciem przetrwał ten nieprzyjazny dla nas wszystkich czas.
A teraz kolejny cios... Noc, podpalenie i utrata wszystkiego, na co pracował z żoną Joanną ciężko przez ostatnie 10 lat, a właściwie przez całe życie.
Maks i Asia sami nie poproszą o pomoc, ale nam - ludziom w różny sposób związanymi z nim, z Rowerownią, czy po prostu z kolarstwem jest tak żal i tak przykro, że postanowiliśmy nie siedzieć z założonymi rękami i pomóc na tyle, na ile potrafimy. Możemy poprosić innych o wsparcie dla Maksa i Joanny oraz dorzucić swoje małe cegiełki.
Jedną z form pomocy, ale nie jedyną jest niniejsza zrzutka. Dlaczego? Pożar strawił sklep, serwis, studio fittingowe, rowery, części, akcesoria, praktycznie cały towar, który znajdował się w sklepie, odzież, akcesoria, a także wyposażenie i narzędzia. Straty są ogromne (ok. 1,5 mln zł) i odrobienie ich zajmie lata (w zasadzie cofnęli się o 10 lat, na początek swojej drogi).
Dlatego też, jeśli możecie pomóc i zamiast kolejnego latte na sojowym lub ciastka, wpłacić coś, by Maks z Joanną mogli na początek odbudować i wyposażyć serwis, to jesteśmy pewni, że z resztą jak zwykle poradzą sobie sami.
Szczęściem w nieszczęściu jest nowy lokal, na który dopiero co dostali kredyt. Są już do niego klucze, ale stan jest deweloperski. Dwa miesiące wakacji to będzie ciężka praca by nowy lokal wyremontować i przekształcić w sklep. Jak to się uda, to będzie już miejsce. Ale bez wyposażenia, serwisu i towaru...
Potrzebne są też:
- ekipa remontowa z Poznania
- skład budowlany z Poznania
- komputer
Telefon do Asi i Maksa - 668 485 294
przyjaciele
P. S. Maks mimo pracy nadal się ściga. Wielokrotnie stawał na pudle m.in. Mistrzostw Polski, ma serce do walki. Warto mu trochę pomóc, o resztę sam powalczy.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. A za chwilę rowery polecą na przegląd. Trzymajcie się.
Wszystko będzie dobrze. Dacie radę pozdrawiam :)
Przepraszam, że piszę tutaj, ale nie wiem co napisać, jak napisać, gdzie napisać. Jak prosić o pomoc tak, żeby ktoś zechciałby mi pomóc. Jestem już w takim położeniu, że jest to dla mnie koniec. Najgorsze myśli mam już w głowie.. mam 26 lat a moje życie to nie życie. Od 19 lat kiedy zdecydowałem, że opuszczę swój dom to moje życie jest wegetacją. Opuściłem dom tak jak stałem bez niczego j wyszedłem. Żyłem 4 lata na ulicy.. później miałem wzloty i upadki tak jak właśnie teraz tylko że, tym razem będzie (jest) dla mnie bardzo bolesny. Dom postanowiłem opuścić ze względu na złe (tragiczne) relacje z ojczymem.. i choć jest ciężko to psychicznie poczułem niesamowitą ulgę. Ale teraz znalazłem się w sytuacji bez mieszkania, pracy i bez żadnego "dorobku". Nie wiem.. po tylu latach chciałem porozmawiać z mamą ponieważ sobie już nie radzę.. a jedyne co usłyszałem to to, że po co ja jej to mówię. Jestem ZAŁAMANY. Najgorsze myśli mam już w głowie.. Nie wdaje się tutaj w dyskusję ponieważ wiem jaka znieczulica teraz panuje a na kolejny cios nie mam już siły. jeśli ktoś zechce mnie wspomóc (nie mam żadnych zasięgów) więc zwracam się tutaj.. na mój profil lub zapraszam na bez przerw zrzut ka . pl /tbr68x
Jesteśmy z Tobą ❤️❤️❤️
Powodzenia!