Pomoc dla bezdomnej kotki - Dorotki
Pomoc dla bezdomnej kotki - Dorotki
Our users created 1 226 881 fundraisers and raised 1 350 178 988 zł
What will you fundraise for today?
Description
Edit: 10.04.2020
Widzę, że nie zapisała się moja edycja z 31.03. :(. Coś pewnie źle kliknęłam.
Dorotka skończyła antybiotyki. Przez cały czas podawania antybiotyków i przeciwbólówek wymiotowała, dostawała więc probiotyki i siemię lniane. Trochę się to uspokoiło. Teraz je dziennie jedną puszeczkę Kattovit Convalescense 185 gramów, chciałaby więcej i głośno dopomina się o dodatkowe porcje, ale żołądek jeszcze nie pracuje właściwie i jak podamy jej więcej, to znowu wymiotuje... :(
Po świętach chcę z nią iść na kontrolę i może już uda się ją zoperować - zostanie wysterylizowana i przy okazji usuniemy tę brzydką przepuklinę. Ale to będzie zależało od tego, czy pani doktor uzna, że już wystarczająco przytyła... prawdopodobnie będę też musiała dokupić tego enzymu trzustkowego, probiotyki też się kończą. Ale zobaczymy, co powie pani doktor.
Za karmę i żwirek zapłaciłam 196,32 zł. Probiotyk dostałam dla Dorotki za darmo od koleżanki :). Załączam fakturę z Zooplusa.
Dziewczynka czuje się lepiej. Uwielbia się przytulać, mruczy jak traktorek. Bardzo też się awanturuje, że chce więcej jeść :). Ale zapowiada się na kanapową księżniczkę. Szukamy jej domu!!
Edit: 24.03.2020
Byłyśmy dziś z Dorotką na podaniu pierwszej dawki antybiotyku i przeciwbólówki. Na szczęście, dziś dostała zastrzyki, ale do domu już tabletki, więc nie muszę codziennie z nią jeździć do gabinetu. Dostała antybiotyk, preparat przeciwbólowy i enzym regenerujący trzustkę - ma to brać przez 10 dni, po dwóch tygodniach czeka nas kolejne badanie krwi, żeby sprawdzić parametry po leczeniu. I jeśli wszystko będzie dobrze, a panna nabierze trochę ciałka, to idzie na stół - przy okazji sterylki pozbędziemy się tej nieszczęsnej przepukliny.
Dziś wydałam 134 zł (na paragonie jest te dodatkowe 100 zł za wczorajsze badanie płytkowe krwi); teraz musimy jej kupić karmę low fat i trochę odkarmić ten biedny szkielecik...
Pozostałe wyniki krwi dobre - najważniejsze, że nerki w porządku. Nie znam się za bardzo, ale podobno mam się nie martwić tymi świecącymi na czerwono parametrami na pierwszej stronie wyników...
Bardzo proszę o trzymanie kciuków za Dorotkę i powoli o rozpytywanie wśród znajomych i rodziny, czy ktoś nie będzie szukał kota do kochania :). Po odkarmieniu, wyleczeniu i wysterylizowaniu Dorotka będzie szukała domu :).
Edit 2: 23.03.2020, godz. 17.
Dzwonili od weterynarza. Dorotka ma zapalenie trzustki :(. Od jutra wdrażamy antybiotykoterapię na co najmniej 10 dni, dostanie też leki przeciwbólowe. Musiałam wykonać dodatkowe badanie płytkowe krwi, bo z tych pierwszych badań było nie wiadomo, czy problem jest w wątrobie, czy w trzustce. Kolejne 100 zł :(.
Jutro odbiorę wyniki i je tutaj wrzucę. Mam nadzieję, że nie będę musiała codziennie tam jeździć, tylko dostanę na przykład tabletki, żeby jej podawać w jedzeniu.
Edit 23.03.2020
Byłam dziś z Dorotką u weterynarza. Niestety, planowana sterylizacja nie odbyła się - koteczka jest tak zagłodzona i wychudzona, że doktor stwierdził, iż narkoza to zagrożenie życia :(. Okazuje się, że Dorotka ma przepuklinę i arytmię serca, zrobiłam badania krwi i testy na FIV, czekam na wyniki. Koszt dzisiejszej wizyty: 190 zł :(. Załączam paragony. Boję się, co wyjdzie z badań. Doktor stwierdził, że dawno nie widział tak zabiedzonego kota... :(. Malutka strasznie płakała w samochodzie, ale u lekarza była dzielną pacjentką, pozwoliła sobie pobrać krew bez żadnego problemu. Trzymajcie kciuki za to biedactwo!
"Pani Basiu, przychodzi do mnie kotka, co mam zrobić, niech pani pomoże" - taki telefon odebrałam na początku marca. Do cioci mojej koleżanki zaczęła przychodzić koteczka - zmarnowana, garnąca się do człowieka i bardzo głodna. Zaczęłam szukać właściciela, porobiłam ogłoszenia, ale niestety właściciel się nie znalazł. Po tygodniu, gdy starsza pani zaczęła już mówić, że trzeba będzie kotkę oddać do schroniska, bo ona nie jest w stanie jej dłużej dokarmiać, znalazł się dom, który zgodził się przygarnąć koteczkę. Straszona schronem, nie weryfikowałam domu za bardzo, bo szybko musiałam kotkę gdzieś umieścić. Odebrałam od pani cioci, zawiozłam do nowego domu. Wydawało się, że będzie dobrze...
Ale nie było. Po dwóch dniach dostałam pierwszy telefon, że kotka jest agresywna, bo syczy na dzieci. Zaleciłam izolację, poprosiłam o danie jej czasu i oczywiście o telefon następnego dnia, jak sytuacja się rozwija. Nie dzwonili, ja miałam kłopoty z chorobą swojego kota, więc też się nie kontaktowałam. Aż wczoraj - po sześciu dniach od poprzedniego kontaktu - bomba - telefon, że mam zabrać kotkę, bo jest chora. Nie chce jeść i cały czas śpi. Podobno od sześciu dni nie jadła. Nie poszli z nią do weterynarza, nie zadzwonili do mnie. Dopiero teraz...
Na cito, bardzo bardzo awaryjnie, znalazłam dom tymczasowy, który zgodził się przygarnąć koteczkę. Wczoraj wieczorem po nią pojechałam i zawiozłam do nowego domu. Od razu przy mnie zjadła miseczkę karmy. Wylizała ją do czysta i rozglądała się za kolejną porcją. Była potwornie głodna. I ona "nie chciała jeść"??
Dziś rano dostałam informację z DT, że bez problemu wciągnęła porcyjkę na śniadanie i, najedzona, ułożyła się na kanapie, w słoneczku, do spania.
Jutro rano jadę z nią do weterynarza. Będzie wysterylizowana. Potem trzeba będzie z nią iść na kolejną wizytę, bo - jak mi pisała dziś pani z domu tymczasowego - bardzo ciężko oddycha i chrapie przez sen. A ja mam kota astmatyka i obawiam się, co to może znaczyć...
Ad rem. Jest mi strasznie trudno, ale muszę prosić o pomoc finansową. Sterylizacja będzie za darmo na talon z fundacji, ale druga wizyta, ta z problemami z oddychaniem, będzie już płatna. Nie mam pojęcia, co wyjdzie :(. Ile będzie potrzeba wizyt, jakie leki itp. Muszę też kupić karmę i zawieźć do domu tymczasowego, bo dziewczyna, która ją przygarnęła, nie jest w stanie utrzymać kolejnego kota. Dlatego proszę Was o pomoc. Kto mnie zna, ten wie, że nigdy nie odmawiam pomocy potrzebującym zwierzakom i zawsze staram się sama sobie radzić z podjętymi zobowiązaniami - raz tylko prosiłam o karmę dla moich bezdomnych działkowych kotów, które dokarmiam. Tym razem jednak, w tej własnie chwili, kiedy w dodatku wyszła choroba mojego kota, też nie daję rady :(. Dlatego chowam dumę do kieszeni i proszę o pomoc.
Koteczka - która od razu w domu tymczasowym dostała swojskie imię Dorotka - ma prawdopodobnie ok. 5 lat. Po sterylizacji i wyleczeniu będzie szukała domu! Takiego, który będzie ją karmił (to nieprawdopodobne, że trzeba o tym pisać...) i który - gdy będzie działo się coś złego - od razu zabierze ją do weterynarza. Który ją pokocha taką, jaka jest...
Oczywiście, jeśli zbierze się cała suma - którą wymyśliłam zupełnie z głowy, obliczając potencjalny koszt wizyty "oddychaniowej" i leków oraz karmy w DT na dwa miesiące, póki co - i coś z niej zostanie, bo na przykład okaże się, że z oddychaniem to nic poważnego i nowy dom znajdzie się po 2 tygodniach (oby!) - wówczas pozostałą kwotę wpłacę na konto fundacji Agapeanimali, która finansuje sterylizację Dorotki.
Zamieszczę tu, rzecz jasna, wszystkie paragony z leczenia i zakupu karmy.
Pomóżcie, proszę - nie mi, Dorotce. Ona już dość w życiu wycierpiała...
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.