Dzisiaj rano nasz Tata jak w prawie każdą niedzielę od 2010 roku wstał rano, żeby pojechać na Marywilską 44 i otworzyć swoje stoisko. Kiedy sprawdził telefon miał już niezliczoną liczbę wiadomości i połączeń od znajomych, którzy poinformowali go o tym co się wydarzyło...

Nasz tata handlował odzieżą damską pochodzącą od polskich producentów. Wielu kobietom udawało się u niego znaleźć płaszcze czy też kurtki, które były w rozmiarach niedostępnych w sieciówkach.

W ciągu kilku godzin pożaru Marywilskiej 44 stracił swoje stoisko i cały towar. Towar, który jeszcze w piątek uzupełniał ze względu na pełnię sezonu w branży odzieżowej. Obecnie nie zostało z niego nic.

Jako rodzina wspieramy go w tym trudnym okresie, ale bez dodatkowego wsparcia nie uda mu się odbudować biznesu, który rozwijał całe życie. Dlatego mamy również nadzieję na Waszą pomoc, które pomoże mu przetrwać ten trudny okres i odbudować działalność.

Będziemy wdzięczni za każdy gest wsparcia!