Kanar, pies uratowany ze schroniska...
Kanar, pies uratowany ze schroniska...
Our users created 1 228 076 fundraisers and raised 1 352 922 605 zł
What will you fundraise for today?
Description
EDYCJA : ZRZUTKĘ ZAKOŃCZYŁAM WCZEŚNIEJ. Z BÓLEM SERCA INFORMUJĘ, ŻE KANAREK POBIEGŁ 4.02.2020 ZA TĘCZOWY MOST... BOMBA WYBUCHŁA... ;( WSZYSTKIE ŚRODKI PRZEZNACZYŁAM NA OPIEKĘ WETERYNARYJNĄ, LEKI I KARMĘ. DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA OKAZANĄ POMOC...
Kanar... jaka jest jego historia?
Nie wiadomo. Wiadomo, że 2,5 roku przebywał w schronisku w Skierniewicach. Został znaleziony na dworcu PKP, stąd imię ;) W schronisku ocenili Jego wiek na ok. 10 lat... Nasz lekarz na 13-15......
Jak poznałam tego wyjątkowego psa?
Przypadkiem. Chociaż jak tak myślę, to było raczej zarządzenie losu... Po prośbie mojej czternastoletniej sąsiadki pojechałam do schroniska odwieźć psiaki po dorocznym Skierniewickim Święcie Kwiatów, Owoców i Warzyw, na którym zwierzaki promowały adopcję i Fundację Pomocy Zwierzętom ROKA. Poszłam z Amelką przywitać się z innymi psiakami i tak poznałam Jego. Staruszka, na którego nikt - poza wolontariuszami - nie zwracał uwagi. Siedział w boksie ze swoim kumplem, Koko (który poleca się do adopcji! :) ). Na początku był nieufny. Potem dał się pomiziać i... skradł moje serce. Jakiś czas później wzięłam udział w drugiej edycji spaceru z PSYjacielem :) Oczywiście towarzyszył mi Kanarek :) Z małymi przerwami, ten psi wojownik, przeszedł ze mną 3,5km. Gdybym wtedy wiedziała to, co wiem teraz, pewnie bym go nie wzięła na ten spacer... Ale o tym później.
I tak zostałam wolontariuszką :) Obiecałam mu, że znajdziemy dla Niego cudowny dom, że starość spędzi godnie, w ciepłym domu i z kochającymi ludźmi...
I tak mijały tygodnie... Nikt Go nie chciał. 5 grudnia 2019 roku pożegnaliśmy naszą sunię, Corsę, którą pewnie niektórzy kojarzą z poprzedniej zrzutki... Niestety, nowotwór wygrał... ;(
W nocy z 8 na 9 grudnia, przyśniła mi się Corsa, a raczej jej duch... Weszła do boksu Kanara i położyła na Nim głowę. To był znak. Zwłaszcza, że we śnie był to 18 grudnia, czyli dzień, w którym 10 lat wcześniej wzięliśmy Corsę...
Decyzja zapadła. 18.12.2019 bierzemy Kanara. Ale żeby nie było kolorowo... 15 grudnia pojechałam z narzeczonym, by poznał Kanarka. Amelka pobiegła wcześniej, by się przywitać. Kanara nie było w boksie. Szybkie poszukiwania, pytania. Kanar leży w "szpitaliku"... W mojej głowie milion myśli - może Corsa chce Go zabrać do siebie... Pytanie, co mu jest - odpowiedź "starość - nie chce jeść, nie może chodzić...". Decyzja była natychmiastowa. Biorę Go, jeszcze dziś! Od razu pojechałam do naszego zaufanego weterynarza, który leczy nasze zwierzaki i do końca walczył o Corsę. Po osłuchaniu okazało się, że Kanar ma niedomykalność wszystkich czterech zastawek serca... Dostał zastrzyk z Furosemidu i lek przeciwbólowy. Po pół godziny chodził i jadł... Jako, że była to niedziela, nie mogliśmy zrobić nic więcej. Wcześniej nasza cudowna Pani Wiesia, która przygarnia wszystkie schroniskowe "bidy", zgodziła się przetrzymać Kanara przez 3 dni, aż będziemy pewni, że jego choroba nie zagraża naszemu rezydentowi, Brunowi.
Po poniedziałkowych badaniach krwi okazało się, że Kanar ma silną anemię. Ogólnie wyniki krwi były tragiczne, ale nie zagrażały Brunowi. W środę rano Kanar przyszedł do nas. Po południu pojechaliśmy na USG jamy brzusznej... I tu przestaje być kolorowo... Kanar ma około 16cm guza na śledzionie... Guz jest wypełniony krwią może pęknąć w każdej chwili, tak po prostu lub po wysiłku (dlatego nie wzięłabym go na spacer z PSYjacielem, gdybym wiedziała...). Przerzuty są wszędzie - RTG klatki piersiowej wygląda jak (cytuję naszą Panią Doktor) "gwiaździste niebo"...
Narządy wewnętrzne są przesunięte, przez co Kanar ma problem z utrzymaniem moczu. Zużywamy tony podkładów i pieluchomajtek. Do całości dochodzi jeszcze zwyrodnienie kręgosłupa (muszę znosić Go ze schodów).
Kanar dożywotnio musi przyjmować Furosemid, Benakor, Florę Balance i leki przeciwbólowe.
Nie sądziłam, że tak waleczny pies, będzie musiał borykać się z tyloma przypadłościami... A ja z takimi kosztami...
Dlatego postanowiłam prosić Was o pomoc. Ciężko mi, zwłaszcza, że straciłam pracę.... Poza tym muszę poddać operacji moje dwie szczurzynki, którym nagle wyrosły guzy... To wystarczająco obciąży mój budżet, a gdzie leki dla Kanara, podkłady i pieluchomajtki, mokra karma dobrej jakości (suchej Kanar nie może, bo zęby są w tragicznym stanie i Go bolą...)?
Jeśli chcecie pomóc w inny sposób, niż wpłata, chętnie przyjmiemy podkłady higieniczne, pieluchomajtki (nie pampersy, bo te ściąga...) SeniActive rozmiar L lub Tena rozmiar M, mokrą karmę Rocco (czysta wołowina)...
Podaję mój adres email, gdyby ktoś miał chęć wysłać nam coś z powyższych rzeczy, proszę o kontakt, podam adres wysyłki...
Zawsze będzie nam łatwiej...
Kanar może odejść w każdej chwili, we śnie lub po pęknięciu guza.
Ale może pożyć jeszcze rok, dwa lub pięć :)
W razie Jego odejścia, zarówno karmę, podkłady, jak i pieniądze, które pozostaną, przeznaczę na schronisko, z którego Go zabrałam oraz na Fundację Pomocy Zwierzętom ROKA.
Na szczęście spełniłam daną temu staruszkowi obietnicę i znalazłam mu dobry i ciepły dom :) I ogrom miłości :)
I choć lubi gryźć buty, zjadać waciki kosmetyczne (tak, trzy dni biegunki to jest to! :D ), a nawet ręczniki papierowe, to nic nie zmieni moich uczuć do Niego :) Do pełni szczęścia brakuje tylko środków, dzięki którym to jego życie będzie już tylko szczęśliwe i godne :)
A najpiękniejszym podziękowaniem jest dla mnie spojrzenie jego radosnych oczu, spojrzenie psa, który jest bezpieczny i kochany :)
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Kanar,
Cieszę się że masz kochający dom. To tak jak ja. Obu nam się udało, ale ja mam więcej szczęścia, bo jestem zdrowy, dlatego podsyłam parę groszy wraz z moimi ludźmi. Trzymaj się chłopaku. Pozdrawiam
Kolega ze schroniska - Gwidon