Wydanie Pamiętnika Jana Nałęcza Rostworowskiego z 1863-64 roku
Wydanie Pamiętnika Jana Nałęcza Rostworowskiego z 1863-64 roku
Our users created 1 226 828 fundraisers and raised 1 350 011 010 zł
What will you fundraise for today?
Updates1
-
Drukarnia właśnie przysłała nam długo oczekiwane pamiętniki Jana Nałęcza-Roztworowskiego. Niebawem zaczynamy ich pakowanie oraz wysyłkę do wszystkich, którzy wpłacili więcej niż ustalone 30 złotych. Mamy nadzieję, że w przeciągu tygodnia pierwsze egzemplarze trafią na półki Waszych domowych biblioteczek. Niestety na realizację nagród dla tych, którzy wpłacili więcej niż 120 złotych, trzeba będzie poczekać nieco dłużej. Chodzi tutaj o krzyżyki, a wykonanie ich jest pracochłonne.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Cel zbiórki
Zbiórka ma na celu ponowne wydanie i rozpowszechnienie pamiętnika Jana Nałęcza Rostworowskiego. Opisał on dzieje powstania styczniowego ze swojej perspektywy: żołnierza walczącego w województwie podlaskim i lubelskim pod komendą Karola Krysińskiego. Wspomnienia zapisane w przystępny sposób trafiają też do współczesnego odbiorcy. Ponadczasową treść tam zawartą pragniemy ocalić od zapomnienia, gdyż książce grozi również fizyczne zniknięcie. Ostatnie egzemplarze wydania z 1900 roku (dwa lata po śmierci autora) są już niedostępne.
Po wpłaceniu co najmniej 30 złotych, otrzymasz przesyłkę z pamiętnikiem wprost do Twojego domu. Będzie na pewno dobrym prezentem dla wszystkich choć trochę zainteresowanych historią.
Przemyślenia naszych pradziadów nie straciły na swojej aktualności. Ci, którzy sięgną po ten pamiętnik, z pewnością znajdą pokrzepienie w dzisiejszych trudnych czasach, mimo że od tamtego ciernistego okresu znacznik historii przesunął się o ponad 150 lat.
Przy większych wpłatach oferujemy też inne formy podziękowania za wsparcie inicjatywy.
Projekt prowadzi harcerski Szczep Żuawi z Rzeszowa, sięgający tradycją do powstania 1863.
Więcej informacji poniżej. Zachęcamy również do oglądnięcia dwóch filmików. Jeden przedstawia nasze środowisko harcerskie i przybliża przedsięwzięcie. Drugi natomiast jest opowieścią komendanta naszego szczepu - druha Macieja Kilarskiego - o tym jak ciekawe mogą być pamiętniki i dlaczego często są dużo cenniejsze niż podręczniki i opracowania naukowe.
Przedmowa zamieszczona na pierwszych stronicach pamiętnika (ubrana w słowa przez druha Macieja Kilarskiego: szczegóły przedsięwzięcia, zarys postaci pamiętnikarza i wartość samej lektury).
Przekazujemy do Twych rąk jeden z najlepszych pamiętników działań partyzanckich 1863-64, którego autorem jest uczestnik powstania styczniowego – Jan Nałęcz Rostworowski. Autor, wywodzący się ze starej szlachty z wojennymi, rycerskimi tradycjami, jest człowiekiem wykształconym, dobrze wychowanym, niezwykle skromnym, wrażliwym, taktownym, religijnym, ofiarnym żołnierzem, dobrym oficerem i gorącym patriotą. Dziwnym może się wydawać, że aż tyle pozytywnych cech Bóg zespolił w jednej osobie…
Pamiętnik porucznika Rostworowskiego jest jakby dziennikiem bojowym oddziału, w którym służy. Pisany prostym stylem w sposób jasny i przejrzysty, porywa czytelnika wartkim nurtem wydarzeń, wypełnia wyobraźnię plastycznymi obrazami, których tematem są rozmaite typy ludzkie osadzone w czasie działań powstańczych lat 1863-64. Wspomnienia Jana Rostworowskiego, w przeciwieństwie do pamiętników innych oficerów powstania, pozbawione są samochwalstwa, waśni, zawiści czy animozji. Skromność autora, który potrafi ocenić krytycznie własną osobę, swoje decyzje i zachowania wzbudza duży szacunek, uwiarygodniając oceny innych postaci opisanych na kartach pamiętnika.
Porucznik Rostworowski walczył pod rozkazami płk. Karola Krysińskiego – dwudziestotrzyletniego niezwykle utalentowanego i odważnego dowódcy, któremu we wspomnieniach oddaje należną sprawiedliwość. Spotykamy także w pamiętniku oficerów innych „partii” powstańczych: Marcina Borelowskiego „Lelewela”, ks. Stanisława Brzózkę, Michała Kruka-Heidenreicha, Walery Kozłowskiego, Karol H. Wagnera, Władysław Rucki. Sporo uwagi poświęca Rostworowski swym podkomendnym, do których ma szczere przywiązanie, jak do członków najbliższej rodziny, mimo, że dzielą ich spore różnice pochodzenia, mentalności, wychowania. Podległych żołnierzy traktuje jak równych sobie i nazywa „towarzyszami broni”, „przyjaciółmi” – jest z nimi niezwykle związany emocjonalnie. Również konie kawaleryjskie znajdują w pamiętniku swoje miejsce, a ich przymioty i imiona zostają w ten sposób uwiecznione.
Każdy, kto przeczyta wspomnienia Jana Rostworowskiego, dojdzie zapewne do wniosku, iż źle się stało, że jego życie było tak krótkie i nie było mu dane dożyć odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. W Wolnej Ojczyźnie za swe czyny, odwagę, wytrwałość otrzymałby zapewne awans na kapitana oraz nagrodę najmilszą sercu każdego żołnierza: Order Wojskowy Virtuti Militari.
Cieszę się, że kiedyś, wiele lat temu, Opatrzność sprawiła, że wypatrzyłem i kupiłem na giełdzie staroci ten pamiętnik. Stał się on przyczynkiem do zorganizowania kilku obozów letnich 51 Drużyny Harcerzy „Żuawi” im. SIGNI 1863 w Rzeszowie. Wędrowaliśmy szlakiem toczonych bitew i czytaliśmy w kręgu ogniskowym wspomnienia z powstania. Te przenosiły harcerską brać w odległy czas, dawały natchnienie i pomysły do pracy wychowawczej z młodzieżą. Porucznik Rostworowski dla starszych funkcyjnych drużyny, a szczególności dla mnie, stał się kimś bliskim. Czuję jakąś więź metafizyczną, ponadczasową nas łączącą, której pomostem jest słowo przez Niego spisane… Tobie Drogi Czytelniku życzę, byś tego samego doświadczył!
Fragment książki (zachowana oryginalna pisownia i interpunkcja):
"Gdyśmy wpadli do wsi, jakiś żołnierz nas zobaczył i dał wystrzał. Na wpół ubrani dragoni i kozacy skakali na konie i uciekali, bo zebrać się nie mieli już czasu. Niektórzy nawet nie mieli czasu zabrać broni, bośmy ją potem znaleźli. Padło ich kilku, a z naszej strony nikt, nawet zdaje mi się, że nikt nie był ranny. Koń mój tylko, biedny Bęben, na którego przesiadłem się, aby Dosi dać rekreacyę, dostał w samo czoło z odległości dwu kroków kulą z rewolweru od oficera kozackiego. Kiedym padał z koniem, Turaliński rozpłatał na dwoje głowę zabójcy Bębna, krzycząc swym tubalnym głosem : »A nieszczęście! ta psia wiara takiego konia zabiła! jego ogon wart był więcej jak twoja cała familia«.
Więcej on z pewnością żałował koni niż ludzi, i chociaż dawał mi dowody przywiązania, jednak mówiłem mu za chwilę, siedząc na Dosi: »Przyznaj, wolałbyś, żeby mnie ta kula trafiła, a nie Bębna«. — »To co innego« — rzekł — »ale niech pan porucznik sam powie, że tylko Dosia i mój Indyk warte Bębna, nieboszczyk Wojciech był czwarty, ale co dobre, to się nie uchowa«... Ten Wojciech, był to koń, którego stracił pod Kolanem. — »To widać dlatego jeszcze uchowaliśmy się. « — dodałem. — »To znów co innego, ale nie daj Boże w złą godzinę wymówić!« — i tu następowała dysertacya o złych i dobrych godzinach, o wróżbach, mentalu i t. p. po raz setny może."
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Offers/auctions 4
Buy, Support.
Buy, Support. Read more
Created by Organiser:
20 zł
Sold: 1 out of 100
30 zł
Sold: 36 out of 300
120 zł
Sold: 10 out of 20
Trzymam kciuki za akcję!
Dziękujemy :)