Piątek wieczorem, 2 kwietnia, dostajemy zgłoszenie o bardzo chorym kocie na ulicy Lelewela w Bydgoszczy, z kością na wierzchu. Nie mamy ani miejsca w domach tymczasowych, ani środków, ale decydujemy się mu pomóc w ramach tzw funduszu sterylkowego, dzięki któremu kastrujemy a przy okazji leczymy bezdomne koty. Jak się okazuje w lecznicy, kocurek nie ma kości na wierzchu, ma za to bardzo głęboką ranę w okolicy obojczyka, a poza tym: połamane żebra, przerost mięśnia sercowego (kardiomiopatia przerostowa), żółtaczkę, silnie przebudowane nerki, uraz stawu kolanowego prawego, zwichnięcie rzepki, krwiaka śród-stawowego, wodobrzusze, niedrożność cewki moczowej (trzeba go było zacewnikować), dodatkowo jest skrajnie odwodniony, ma świerzbowca i zęby w fatalnym stanie i oczywiście był niewykastrowany. Sama diagostyka to kilkaset złotych, do tego dochodzi koszt leków i doby szpitalne. Obecnie nasz fundusz sterylkowy to darowizny na mniej niż 200 zł miesięcznie, a tylko dzięki niemu możemy ratować: leczyć i kastrować takie zwierzaki jak ten biedak. Bardzo prosimy o pomoc, spróbujmy razem uratować tego biedaka.