Jest źle. Bardzo źle. 

Poprzednia zbiórka stanęła, wypłaciłyśmy całość, spłaciłyśmy tyle zadłużenia, ile się dało, opłaciłyśmy też jedzenie dla naszego Holisia w domu tymczasowym. Na końcu zrzutki dodamy faktury i podsumowanie poprzedniej zrzutki.  

Niestety jak widzicie dług wciąż wysoki. W ostatnim czasie próba ratowania Rozalii, leczenie Leona, Lupina, Smeagola, kontrole Gandalfa - to wciąż rosnące koszty. Musimy zamawiać też na bieżąco suplementy dla naszych kotów. Musimy zaszczepić nasze koty, za chwilę kończy się jedzenie w szpitaliku.

Nie dajemy rady… Za dużo poważnie chorych kotów na tak małe stowarzyszenie

Dopóki nie spłacimy zadłużenia nie będziemy mogli pomagać dalej. 

W najbliższym czasie czeka nas jeszcze kastracja Milki, być może operacja Leona… Jak mamy dalej pomagać, kiedy nie stać nas na utrzymanie kotów, które mamy teraz pod opieką? 

Zawsze chciałyśmy pomagać kotom bez szans. Nie bałyśmy się przyjmować kotów po wypadkach, starszych, przewlekle chorych - mimo, że wiedziałyśmy, że zostaną z nami na długo. 

Koty muszą też jeść, za chwilę skończy nam się karma, a my nie mamy za co zamówić puszek. 

Jesteśmy załamane. Obawiamy się, że nie damy dłużej rady. Jeszcze raz prosimy o pomoc…

Podsumowanie poprzedniej zrzutki:

Jak widzicie - nawet uzbierana kwota nie pozwoliła spłacić wszystkiego na bieżąco, a wydatków było znacznie więcej…