Dzisiejszy poranek miał być naszą rutyną, spacer z psami, wyjście do pracy. To wszystko zatrzymało się kiedy nasze psy pociągnęły nas w stronę czegoś co z daleka wyglądało na zwłoki ptaka. Szybko jednak okazało się, że to ledwo żywy mały kociak (na nasze oko 1 miesiąc) okazało się, że ma 1,5 miesiąca i jest skrajnie wygłodzony, zarobaczony, chory i głodny. Godzinę zajęło nam oswojenie, złapanie i zaniesienie do lecznicy tej małej kulki. Okazało się, że stan jest bardzo ciężki, wymagane jest kosztowne leczenie i badania. Po tym jak wtuliła się w nas, mnie i moją dziewczynę, już wiedziałyśmy, że nie poddamy się i ją uratujemy. Niestety mamy również dwa uratowane psy, które będą musiały razem z dziewczynką być odrobaczane, miuędzy innymi na tasiemca. Prosimy o wsparcie bo czekają nas ogromne wydatki z tym związane. Jeżeli los porzuconych zwierząt nie jest Ci obojętny prosimy - wesprzyj naszą zbiórkę. dziś na same leki wydałyśmy prawie 200 zł. Małą leczymy w Nicpońvet na Zakrzowie, Wrocław.