Chcę Żyć !!!
Chcę Żyć !!!
Our users created 1 226 838 fundraisers and raised 1 350 036 269 zł
What will you fundraise for today?
Description
Witam wszystkich ludzi dobrej woli, bo chcę Wam trochę opowiedzieć o sobie. Urodziłem się w 1972 roku jako zdrowy ,dobrze zapowiadający się chłopiec. Szczęśliwe dzieciństwo skończyło się w 1979 r ,kiedy to usłyszeliśmy straszną diagnozę –Guz Wilmsa , złośliwy rak lewej nerki. Szok, niedowierzanie, rozpacz całej rodziny. Przeszedłem pierwszą poważną operację usunięcia guza wraz z nerką. Rozpoczęła się chemia i radioterapia. Radioterapia spowodowała wiele powikłań. Spalona skóra, uszkodzenie jelit, kręgosłupa, zahamowanie rozwoju kości biodrowej . To były lata bólu i cierpienia. Wspierany przez rodzinę nie poddawałem się, walczyłem z chorobą i przeciwnościami losu. Mimo licznych pobytów w szpitalach skończyłem szkołę i podjąłem pracę zawodową .Pracowałem jako witrażysta co dawało mi ogromną satysfakcję. Potem robiłem neony, które do dziś są we Wrzeszczu, Gdyni i innych miastach Polski. Choroba jednak coraz częściej dawała o sobie znać i wyniszczała mój organizm. Pobyty w szpitalach, coraz gorszy stan zdrowia niedowłady kończyn nie pozwalały na dalszą pracę. Przeszedłem na najniższą rentę , bo nie miałem wypracowanych lat, takie były przepisy. Kolejne operacje pozbawiły mnie części żołądka, śledziony, jelita grubego. Mam wyłonioną ileostomię. Organizm się wyniszczał, poddawał, ale nie ja. Popadłem w kacheksję, zacząłem być żywiony pozajelitowo. To mnie trochę wzmocniło. Stomia i cewnik żywieniowy to duży dyskomfort, ale coś za coś. Żeby nie było tak dobrze to wystąpiły nowe powikłania, złośliwy rak esicy, przetoki skórno-jelitowe oraz wielka zakażona treścią jelitową odleżyna na biodrze. Lekarze wprost mi powiedzieli, że nie da się już nic zrobić. Nadal się nie poddaję, leczę się w komorze hiperbarycznej biorę chemię, która wyniszcza. Mam już całkowity niedowład nóg, jestem uzależniony od pomocy osób drugich w życiu codziennym, toalecie, zmianie opatrunków. Muszę poruszać się przy pomocy wózka inwalidzkiego oraz schodołazu. Znalazłem też możliwość leczenia alternatywnego terapią fagową, która jest obiecująca lecz nie jest refundowana. Chwytam się wszystkiego. W tych zmaganiach wspiera mnie rodzina a przede wszystkim moja ukochana Żona. To Ona ukończyła kurs podłączania żywienia pozajelitowego i musi to robić codziennie. Codziennie też zmienia mi opatrunki, czego też musiała się nauczyć uczęszczając do szkoły o profilu opiekuna medycznego. Nasza wzajemna ogromna miłość i szacunek daje nam siłę do pokonywania trudności i szukania pomocy do dalszego leczenia, mimo że lekarze nie dają już nadziei. Mój stan zdrowia , inwalidztwo i brak finansów nie pozwalają na obciążające leczenie, nawet przy ofiarnym wsparciu mej wspaniałej żony. Wszędzie muszą towarzyszyć mi worki żywieniowe, stomijne, opatrunki i inne medykamenty.
Marzę, by móc nie myśleć o konieczności ciągłej walki o środki na to wszystko, dałoby to możliwość oddechu w naszej trudnej, pełnej bólu i przeciwności rzeczywistości. Mam nadzieje że zdarzy się cud i moje marzenie się spełni, może przy Waszej pomocy, kochani...
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Pozdrawiamy
Mam już nadzieję a raczej wierzę w to że uda się zrealizować większość może na wet wszystkie plany związane z moim zdrowiem i leczeniem.
Dziękuję moi kochani z okazywaną hojność trudno w to uwierzyć łzy się cisną do oczu widząc tylu ludzi dobrej woli. Dzieki waszej pomocy mogę sobie już pozwolić na pierwszy zakup. Jest nim profesjonalny materac przeciwodleżynowy wartości 3700zł jest zamówiony.