Żyć w zgodzie z samym sobą
Żyć w zgodzie z samym sobą
Our users created 1 226 835 fundraisers and raised 1 350 025 040 zł
What will you fundraise for today?
Description
English version below
Mam na imię Tomasz i jestem osobą transpłciową.
Jestem po mastektomii, jak i histerotomii.
Moją największą dysforią płciową jest brak męskich narządów płciowych, a jest to - niestety - najdroższa operacja, na którą samodzielnie nie jestem w stanie uzbierać kwoty. Planuję ją wykonać w Belgradzie, gdzie koszt wacha się między 15000-17000 euro (gdy zakładałem zbiórkę koszt wynosił 6000-7000 euro).
Początkowo, przez wiele lat starałem się ukrywać te wszystkie dysforyczne myśli, jakoś żyć. Uciekać w wirtualne bądź wymyślone światy. Jednak wciąż - nie umiem zrobić tego zawsze, i nie umiem w pełni cieszyć się życiem. Kiedyś nagminnie pisałem, chciałem wydać swoje powieści - dziś jestem wrakiem człowieka, który nie wierzy, że tak bardzo mógł zostać zniszczony. Mam problemy z relacjami międzyludzkimi spowodowane wstydem i niewystarczająco męskim poczuciem.
Przez ostatnią sytuacje w Polsce wszystko się nasiliło - ciężko jest mi słyszeć od cis mężczyzny o tym, że jestem zwierzęciem, kobietą, i że powinno się mnie zabić - słyszeć to od mężczyzny, który może założyć rodzinę, który nie ma problemu ze swoim ciałem, który może normalnie funkcjonować.
Chciałbym podobnie jak on, czuć się w pełni mężczyzną.
Na zbiórce ustawiłem nagrody, z racji że chciałbym się jakoś odwdzięczyć. Nie muszą to też być te konkretne nagrody, jeśli preferujecie coś innego - zajrzyjcie na moje strony:
www.smoczelapy.pl
https://instagram.com/smoczelapy
https://www.facebook.com/SmoczeLapy
Dziękuję za poświęcony czas, jak i wsparcie. Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować, oto mój e-mail: [email protected]
Jeśli ktoś chce poznać bliżej moją historię, wrzucam ją poniżej:
Zostałem adoptowany w wieku dwóch lat. Zamieszkaliśmy w Zabrzu. Rodzice kochali mnie i troszczyli się o mnie, informację o adopcji przekazali mi tak umiejętnie, że nawet nie pamiętam kiedy - przyjąłem to naturalnie.
Gdy byłem dzieckiem. płeć nie miała dla mnie znaczenia, ot, dziewczyny miały długie włosy, chłopcy krótkie.
Dopiero w gimnazjum nastąpił przełom. Wtedy zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Moje ciało się rozwijało i zauważyłem, że wyglądam jak koleżanki. Nie wiem kiedy pojawiły się pełne piersi i wielkie biodra.
Zaczęła się manifestowanie kobiecości przez koleżanki - zaczęły podkreślać swoją płeć przez kolczyki, delikatne makijaże, odpowiedni ubiór. Ja byłem w tym wszystkim jakby obserwatorem, gdzieś obok. Patrzyłem na ludzi, którzy zaczynali pierwsze zaloty, którzy chcieli podobać się przeciwnej płci – i stałem jakby pośrodku. Patrzyłem na świat, którego nie mogłem dotknąć. Czułem, że nie pasuję. Nie mogłem podrywać dziewczyn, nie tak jak inni chłopcy – wydawało mi się to złe.
Gdy miałem 13 lat, zmarł mój tata. Mama zmuszała mnie do noszenia bluzek z większymi dekoltami, balerinek i innych kobiecych ubrań. Nie znosiłem tego. Kolejną kłodą rzuconą mi przez mamę pod nogi był zakaz capoeiry - twierdziła że to nie dla mnie, nie dla dziewczynek, tylko dla chłopaków. Capoeira była moją jedyną odskocznią. To mi złamało serce. Pierwszy raz nad czymś tak płakałem. Próbowałem jakoś żyć - uciekać w lepszy, nieistniejący świat, który znajdował się na kartkach moich zeszytów.
„Bądź kobietą!” Próbowałem. Naprawdę. Nikt się nie orientował, jak bardzo ze sobą sam walczyłem. Mówili: „No, nareszcie masz oczy pomalowane”, a ja w środku się darłem: „To nie ja!”. W końcu poddałem się. Zacząłem ubierać się na czarno, nie interesowałem się związkami. Byłem nijaki. I nienawidziłem siebie: okaleczałem się, pisałem smutne wiersze, miałem myśli samobójcze. Po tym, jak koleżanka opowiedziała szkolnemu pedagogowi, że w jednym z moich zeszytów z wierszami przeczytała list pożegnalny, szkoła zainterweniowała - wysłali mnie i mamę do psychologa, a później co kilka dni miałem rozmowy z pedagogiem. Dyrekcja również ze mną rozmawiała, proponowała różne aktywności – np. kółko komputerowe czy plastyczne. Próbowali zadbać o moje zdrowie psychiczne.
Ale znaczenie płci jest tak wielkie, że wpływa na całe życie. W końcu, wymęczony, zrobiłem coming out sam wobec siebie: powiedziałem sobie wprost, że jestem chłopakiem w ciele kobiety. Obciąłem włosy, nosiłem za długie bluzy.
Nie zdałem drugiej klasy gimnazjum, powtarzałem. Zrobiło się gorzej. Byłem ciągle zdołowany. Starałem się ubierać uniseksowo (chociaż wtedy nawet nie znałem tego terminu) - matka nadal starała się ingerować w moje ubrania.
Miałem 18 lat, gdy wybrałem dla siebie imię – Tomek. W wakacje poprzedzające 19. urodziny poznałem dziewczynę, która od samego początku o mnie wiedziała – i poczułem się wspaniale. Zacząłem zbierać pieniądze na wizytę u seksuologa i badania hormonalne oraz prób wątrobowych. Seksuolog zrobił ze mną wywiad, wziął wyniki badań i przepisał mi hormony.
Miałem 19 lat, gdy wyoutowałem się przed mamą. Nie planowałem tego. Wróciłem właśnie z przychodni z mojego pierwszego zastrzyku hormonów. Wyjątkowy to dzień dla takiej osoby. Pierwszy krok na milowym szlaku! Zostawiłem torbę, poszedłem wyprowadzić psa. Gdy wróciłem, mama stała w przedpokoju, wściekła, trzymając hormony wyjęte z torby. Ręce zaczęły mi się trząść, nogi zmiękły. Powiedziałem jej prawdę, otworzyłem się. Nie chciała nawet do końca wysłuchać. Pokazałem jej w sieci forum osób trans, a w nim „dział dla rodziców”. Mówiła, że ja „taki” nie jestem, a tamci są „pojebani”. Że „mogę być sobie lesbą, ale resztę mam sobie wybić z głowy”. Mówiła, że to przez komputer, że się naczytałem lub że ktoś mi to wmówił i że wszyscy lekarze są źli (proponowałem, by pojechała ze mną do seksuologa).
Przepłakałem całą noc. Mój pierwszy zastrzyk, pierwszy dzień do bycia sobą. Poczułem się jak Ikar. Taki nagły koniec. Zabrała mi hormony, wyrzuciła gdzieś, całkowicie odcięła od pieniędzy. Zaczęła kontrolować mnie na każdym kroku, stosowała przemoc psychiczną i fizyczną.2 lata później uciekłem z domu. Mamie zostawiłem list - że nie jestem lesbijką, bo nie jestem dziewczyną, że mam dosyć wyrzucania moich „za mało kobiecych” ubrań i poniżania mnie. Miałem 21 lat, a mama groziła mi policją, szpitalem psychiatrycznym i testami na narkotyki (których nigdy nie tknąłem). Po tygodniu wróciłem, bo odpisała że „jakoś to zniesie”.
Dalsza rodzina wtedy się dowiedziała. Nagle zmienili zdanie - kiedyś narzekali: „Ubierasz się jak chłopak”, teraz nagle jakby o tym zapomnieli. Musiałem być silny wobec nich wszystkich. Nawet wtedy gdy mama w ich obecności nagle podwinęła mi bluzkę, by pokazać jakie „świństwo” noszę – chodziło o mój pierwszy binder.
Zapoznałem się z procedurą prawnej zmiany danych na męskie. Do sądu wszystko robiłem i zbierałem sam. Wypełniłem wzór, dołączyłem badania, opinie seksuologa i psycholog, wniosek o zwolnienie z kosztów, wszystko.
Na pierwszej rozprawie musiała być moja mama. W drodze do sądu cały czas mnie wyzywała od pomyleńców, lesbijek, wariatów; narzekała, że musi jechać. Pytania sądu były całkiem zwyczajne - o dzieciństwo, o ulubione zabawy. Moja mama mówiła prawdę, jednak nie dopowiadała wielu rzeczy. Np.: „Jakie zabawy pani dziecko preferowało?”. Mama: „Lalki, pełno ich miała, bawiła się, gdy ktoś przychodził”. Byłem rozgoryczony, bo chwilę wcześniej mówiłem o klockach lego. „A gdy koleżanki wychodziły?”. Mama: „Wtedy rysowała albo bawiła się klockami”. Bawiłem się lalkami z koleżankami, bo chciałem dopasować się do towarzystwa! Później sąd zapytał mamę, co sądzi na temat korekty płci, czy wyraża zgodę. „No niechętnie, ale tak” - odpowiedziała.
Słyszałem nieraz o złym traktowaniu osób trans, ale sam spotkałem się również z pozytywnymi albo neutralnymi reakcjami. Lekarze, którzy nie mieli doświadczenia z takim „przypadkiem”, pytali o szczegóły, byli pod wrażeniem działania hormonów. Mimo że nie miałem wtedy jeszcze dokumentów z męskimi danymi, zwracali się do mnie w preferowanej formie. Świat stawał się dla mnie lepszy.
Wyjechałem wraz z dwójką przyjaciół do Słowacji, by zarobić na operację. Perypetii było mnóstwo, zarobek w sumie prawie żaden, ale z tego wszystkiego najbardziej zapamiętałem jedną scenę. Idę z walizką do hotelu, siąpi, but mi się odkleił - i sms od kolegi, też trans. Właśnie dostał termin operacji. Zazdrościłem. Nie, to za lekkie słowo… On miał pomoc, nie musiał harować, miał ciepło rodzinne, możliwość studiowania, a ja… Pogratulowałem mu.
2 sierpnia zeszłego roku - zdruzgotany wychodzę ze szpitala. Właśnie dowiedziałem się, że nie mogą przyjąć mnie na NFZ z powodu zbyt wielkiego rozmiaru piersi. Próbowałem tym sposobem dokonać pierwszej operacji, czyli ich usunięcia. Lekarka próbowała jakoś mi pomóc, dzwoniła nawet do innej po rady. Zaproponowali najpierw zmniejszanie pojedynczo każdej z piersi, a później wykonanie ginekomastii (po zmianie dokumentów zabieg nie nazywa się już mastektomią, która prawnie jest dla kobiet – a ja jestem mężczyzną, również w oczach prawa), w Polsce refundowanej. Niestety, na termin by zmniejszyć jedną pierś czeka się 3 lata. Przynajmniej tam, gdzie według nich miałbym mieć najszybciej.
Za namową przyjaciółki zorganizowałem zbiórkę na jednym z portali. Odzew wywoływał we mnie łzy wzruszenia.
Dzięki zebranym środkom udałem się do Holandii, by tam, pracując, uzbierać potrzebną mi kwotę. Przepracowałem tylko trzy tygodnie. Pojawił się ostry ból w oczach. Nie mogłem tego zignorować – wcześniej już raz wylądowałem na ostrym dyżurze z powodu zbyt wielkiego ciśnienia spowodowanego przez jaskrę barwnikową i zespół rozproszonego barwnika. Musiałem zjechać do szpitala w Polsce. 27 września zeszłego roku miałem laseroterapię selektywną - to zabieg polegający na wykonaniu kilkudziesięciu przypaleń laserem argonowym lub diodowym w kącie przesączania, co ułatwia odpływ cieczy wodnistej z gałki ocznej i w efekcie obniżenie ciśnienia wewnątrzgałkowego. Pomogło.
7 lat po moim coming oucie mama zwraca się do mnie, używając poprawnych form. Zacząłem uczęszczać na spotkania grupy wsparcia dla osób trans w Katowicach (organizowaną przez Stowarzyszenie Tęczówka). Dzięki nim bardziej się otworzyłem, poznałem podobne mi osoby, zaprzyjaźniłem się. Nie sądziłem, że środowisko, o którym kiedyś nawet nie myślałem będzie miało teraz dla mnie tak wielkie znaczenie. Stało się wiele pozytywnych rzeczy. Zacząłem się udzielać, otwarcie mówić o swoim transseksualizmie, nie bać się siebie. To chyba najważniejsze - żeby w tym wszystkim siebie zrozumieć.
Teraz mam plan - zarobić na swoją operację tworząc coś dla innych. Stąd pomysł na zrzutkę z nagrodami.
Zrobiłem „słoik szczęścia”, do którego wrzucam karteczki z zapisem pozytywnych wydarzeń, by je wszystkie pod koniec roku przeczytać. Cieszę się małymi rzeczami. "
To koniec. Tym samym dziękuję każdemu kto zechciał przeczytać, kto zrozumiał, wsparł, dodał otuchy. Dziękuję wszystkim cudownym osobom
English
My name is Tomasz and I am a transgender person.
I have both mastectomy and hysterotomy.
The greatest dysphoria, however, is the lack of male genitalia, and this is - unfortunately - the most expensive surgery for which I am not able to collect the money on my own.
For many years I tried to hide all these dysphoric thoughts. Still - I can't always do it, and I can't fully enjoy life.
I have problems with interpersonal relationships due to shame and an insufficiently masculine feeling.
I live in Poland, where the LGBT situation is not positive. We are attacked more and more often - both physical and, above all, mental.
Due to the recent situation in Poland, everything has intensified - it's hard for me to hear from a man's yew about the fact that I am an animal, a woman and that I should be killed - from a man who can start a family, who has no problem with his body, can function normally.
I would like him to feel fully a man.
I set up rewards on a fundraiser because I would like to repay somehow.
Thank you for your time and support.
If anyone would like to contact me, here is my e-mail: [email protected]
EDIT:
Kochanx! Ciężką hodowlą smoków udało mi się niemal dozbierać pozostałą resztę kwoty! Na dniach będę umawiać się na rozmowę by poznać termin oraz zalecenia. To niesamowite!
Dziękuję za każdą złotówkę! Zrzutykę pozostawię otwartą, by móc śledzić moje losy i zobaczyć, że Wasze wsparcie ma realny wpływ!
We wrześniu będę również wysyłać zaległe smoki!
Pozdrawiam!
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Offers/auctions 12
Buy, Support.
Buy, Support. Read more
Created by Organiser:
5 zł
Sold: 12
40 zł
Sold: 5 out of 10
45 zł
Sold: 11
50 zł
Sold: 2 out of 5
50 zł
Sold: 2
50 zł
Sold: 11
55 zł
Sold: 1
56 zł
Sold: 3 out of 10
56 zł
Sold: 2
60 zł
Sold: 1
Dzień dobry- wysłałem Panu wiadomość na e-mail "[email protected]"
Przepraszam z tą wiadomość, bardzo wzruszyła mnie ta historia i postanowiłem zostawić swoją wiadomość-jeśli jest ona nieodpowiednia czy obraźliwa to szczerze przepraszam. Przypomniała mi o tym co przeżyłem. Teraz mi głupio.
You deserve to feel just right.
Oby sie udało jak najszybciej.
Trzymaj się
Pomoc finansowa w tranzycjach: Fundacja Lambda Polska www.lambdapolska.org