Udostępniłam z najbliższymi mieszkanie ludziom obcym uciekającym z Ukrainy. Wielu Polaków wsparło nas darami rzeczowymi, dzieki którym zorganizowaliśmy 10 miejsc do spania. Nagle okazało się, że każda przyjezdna wydawałoby się obca osoba okazuje się nam tak bliska, kochana, że ta pomoc staje się jeszcze bardziej satysfakcjonująca i realna - WIDZISZ KOMU POMAGASZ!

ANIA - anglistka z Charkowa wyjeżdżała pod kulami, ruscy strzelali prosto do tłumu na dworcu.

ALEKSANDRA z mamą TANIĄ i przyjaciółką OLENĄ przyjechały z Kijowa, z maleńkimi plecaczkami. Nie miały nawet koszulek na zmianę, bo bagaż nie wszedł do pociągu. Jechały 12 godzin na stojaco do Lwowa.

Kolejne trójka, której nie ma na zdjęciach - druga OLENA, KRISTINA I dziewięcioletni IVAN przyjechali spod Czernichowa już tylko z torebkami, za to przytaszczyli sprzęt do pracy koleżance fotografce, która znalazła schronienie u znajomej Katarzyny w Sopocie. Ivan całą drogę dzielnie się trzymał, ale mówił: "Mamo nawet nie wiesz jak mi się chce płakać"...

Ivan już uczęszcza do szkoły z naszymi dziećmi, Tania, Sasza, Olena, Katerina i Ania z czasem staną na nogi, znajdą pracę i Gdynia stanie się ich tymczasowym, drugim domem. Prace dorywcze ogarniamy na bieżąco. Ani udało się znaleźć już stałą pracę jako anglistka w przedszkolu w Sopocie, dla reszty ekipy bariera językowa jeszcze uniemożliwia pracę w zawodzie ale walczymy dalej!

Doświadczenia ostatnich dni dla obu stron są duzym przeżyciem. Nie chcemy określać czasu na jaki nasi Goście mogą zostać, wręcz przeciwnie, liczymy, że z nami zostaną na dłużej.

Zbieramy środki na opłacenie wynajmu tego mieszkania oraz rachunków za mieszkanie. Koszt miesięczny to około 4500 zł.

Pierwsze potrzeby jak kosmetyki, chemia, jedzenie, leki i nagłe potrzeby udało nam się ogarnąć wspólnymi siłami i dzięki lokalnym Dobrym Duszom ale dla utrzymania tak licznej grupy na dłuższą metę potrzebujemy wsparcia.

Nie żałujcie grosza!