leczenie Wyrwę tego chwasta
leczenie Wyrwę tego chwasta
Our users created 1 226 720 fundraisers and raised 1 349 610 263 zł
What will you fundraise for today?
Description
Nazywam się Robert i toczę trudną, męczącą i nierówną walkę z rakiem. Zaczęło się od złośliwego nowotworu podniebienia – odnalezienie się w tej nowej sytuacji było dla mnie co najmniej obciążające. Wola walki i silna motywacja doprowadziła mnie do momentu, w którym odniosłem względne zwycięstwo. Moja radość była jednak krótkotrwała. Szybko zacząłem odczuwać niepokojące objawy, które wręcz instynktownie powiązałem z nawrotem choroby. Wstępne badanie nie potwierdzały moich obaw, podczas gdy mój stan ulegał ciągłemu pogorszeniu. Nie mogłem jeść, przełykanie pokarmów stało się dla mnie olbrzymim problemem – bałem się, tym bardziej, że nie miałem pojęcia co dokładnie dzieje się z moim organizmem.
Szokującą odpowiedź poznałem dopiero w styczniu tego roku – rak przełyku. Choroba nie zamierzała ustąpić, kolejne dolegliwości stawały się coraz bardziej uciążliwe, a ja nie miałem zbyt wielu alternatyw leczenia. Leczenie poprzedniego nowotworu na drodze radioterapii, zamknęło mi drogę to powtórnego wykorzystania tej opcji. Tymczasem nowotwór stawał się coraz bardziej agresywny, całkowicie uniemożliwiając mi przyjmowanie posiłków – aby przeżyć, musiałem być dożywiany przez PEG. Sytuacja była naprawdę dramatyczna, rak zaburzał moje podstawowe czynności życiowe, a ja nie chciałem pozostawiać mu tak znacznej przewagi.
Zdecydowałem się na prywatną konsultację w Gliwicach u uznanego lekarza, mającego doświadczenie w tak trudnych przypadkach. Tam też dowiedziałem się, że pierwszą linią walki z chorobą będzie chemioterapia. W najlepszym scenariuszu, pozwoli ona na stłumienie choroby, w przeciwnym razie konieczna będzie operacja. Bez względu na obraną drogę leczenia, nie zmienią się koszty, które już teraz znacznie przewyższają nasze możliwości. Utrzymujemy się ze skromnej renty, która nie pozwala na pełne pokrycie kosztów dojazdów, prywatnych konsultacji oraz leków, których miesięczny koszt wynosi aż 400zł.
Po miesiącach leczenia, stresu i bólu wiem, że muszę pozbyć się pasożyta, który nie pozwala mi patrzeć w przyszłość z optymizmem. Muszę walczyć, bo jestem ojcem. Spoczywa na mnie odpowiedzialność, związana z wychowywaniem syna chorego na porażenie mózgowe. Ze względu na znaczne ograniczenie ruchowe wymaga on stałej opieki. Moim największym marzeniem jest zapewnienie mu maksymalnego wsparcia. Rehabilitacja i związane z nią turnusy przynoszą efekty, które zadziwiają lekarzy. Widzę, że nasza praca jest owocna i to naprawdę napawa mnie wiarą, że jesteśmy w stanie jakkolwiek odmienić życie naszego syna. Właśnie dlatego chcę wyzdrowieć, najszybciej jak jest to możliwe. Wyzdrowieć i skupić całą swoją energię na pracy z synem – chcę być oparciem zarówno dla niego, jak i dla mojej żony. Bez Waszej pomocy nie zrealizuję tego marzenia.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Licytacja torta :-)