Nico to 3,5 miesięczny koci bobas, na zaledwie kilka dni przed świętami został porzucony w przychodni weterynaryjnej, gdzie pomagam jako studentka i od tej pory jest pod moją tymczasową opieką. Co zastanawiające, przy badaniu okazał się być w bardzo dobrym stanie, zupełnie czyściutki, a pazurki niedługo przed pozbyciem się go musiały zostać obcięte (?!).

Czemu więc powstała zrzutka dla w zasadzie to zdrowego kotka? 

Jeśli nie uda się uzbierać całej kwoty, to nie stanie się dramat - mały nadal będzie z troską zaopiekowany i przygotowywany do adopcji, ale jeśli się jednak uda, to Nico będzie trochę bardziej rozpieszczony, a mi łatwiej będzie dopiąć budżet i może szybciej będę mogła zgarnąć do nas kolejnego malucha, który miał w życiu pecha. Wychowałam już kilka kociaków na fantastyczne koty, a moja osobista dwójka chętnie dzieli się tym, co ma, ale tymczasowanie generującego sporo wydatków bobasa uszczupla pulę środków odkładanych z myślą o nich. Ze szczególnym naciskiem na ciągnącą się diagnostykę i leczenie mojego kocurka z upartym problemem dermatologicznym...

Jakie nikotkowe potrzeby obejmuje ta zbiórka?

• składniki na dużo pysznego BARFa, zjada szalone ilości mięsa i pięknie na nim rośnie
• drobny żwirek bentonitowy, do wygodnego kopania 
• opieka weterynaryjna - seria szczepień profilaktycznych i w dalszej kolejności microchip, kastracja plus zabezpieczenie na wypadek jakichkolwiek zdrowotnych komplikacji. Dzisiaj jest dzień gorszej kupy, ale mam nadzieję, że opanujemy prędko kocią awarię. Został wcześniej porządnie odrobaczony i wykonaliśmy szybki test na FIV+FeLV. 
• może jakieś fajne zabawki, które zabierze ze sobą do nowego domu? Uwielbia nosić zabawki w zębach :)

To jak, chcecie pomóc mi ogarnąć tego kotka? :)