ON JESZCZE ŻYJE - RATUJEMY ARONA!
ON JESZCZE ŻYJE - RATUJEMY ARONA!
Our users created 1 226 732 fundraisers and raised 1 349 693 783 zł
What will you fundraise for today?
Updates3
-
Pierwsze wydatki:
-koszt hoteliku/mies. to 1200 zł;
-niestety okazało się, że Aron ma niedoleczoną chorobę skóry i musi mieć kontynuowane leczenie;
-obligatoryjnie musi dostawać Simparicę co miesiąc, tym bardziej, że mieszka pod miastem, gdzie kleszczy jest więcej.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Pewnie Was nie zaskoczę, jeśli napiszę, że są takie miejsca w Polsce, w których psy po przejściach, psy skrzywdzone, złamane przez człowieka, nie dostaną pomocy i mogą zostać wyłącznie zabite. Jeśli dodatkowo są w typie pit bulla, to pieczęć skazańca dostają na wejściu.
Jako behawiorystka, która ze skrzywdzonymi psami pracuje na co dzień, odczarowuje im człowieka i znajduje dla nich kochające domy, nie zgadzam się, aby osoby kierujące się uprzedzeniami i brakiem wiedzy zabijały zwierzęta zamiast im pomóc. Ludzie pracujący ze zwierzętami są od tego, aby je ratować, zdobywać ich zaufanie i oswajać. Jesteśmy odpowiedzialni za zwierzęta skrzywdzone czy porzucone i musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby opuściły piekło, jakie zgotował im inny człowiek przez małe "c".
Aron trafił do schroniska prosto z meliny. Jego właścicielami były osoby uzależnione od alkoholu. Ma dopiero 2 lata, ale nigdy nie miał człowieka, który dałby mu choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa. Przyjechał skrajnie zaniedbany, zagłodzony, chory i przerażony. O tym, jak wiele przeżył w poprzednim domu, świadczą telefony sąsiadów, którzy do dziś dzwonią do schroniska, aby zapytać, jak się czuje. Pamiętają go jako psa spokojnego, przytłoczonego życiem. Dramat Arona nie skończył się jednak po odebraniu go poprzednim właścicielom. W schronisku, do którego trafił, nie ma opieki behawioralnej, a pracownicy nie chcą zajmować się pit bullem. Każde krzywe spojrzenie Arona jest dobrym pretekstem do tego, aby wydać na niego wyrok. I w takich okolicznościach go poznałam. Zostałam poproszona o wydanie opinii o poddaniu go eutanazji. Kiedy przyjechałam na miejsce, zobaczyłam przestraszonego, chorego, trzęsącego się z zimna psa, który nie wykazywał żadnych zachowań agresywnych. Nie było najmniejszych podstaw do jego uśpienia - były natomiast podstawy, aby intensywnie się nim zaopiekować medycznie i behawioralnie.
W schronisku jest zatrudniona tylko jedna osoba, która wie, że praca z psem po przejściach jest ważna i chce poświęcać czas psom, które boją się człowieka. Po konsultacji ze mną zbudowała z Aronem piękną relację i pomogła mu odzyskać radość z życia. Sprawiła, że Aron odwiedza gabinet weterynaryjny bez kagańca i wita się z wybranymi osobami. Boi się pracowników, którzy czują i okazują do niego niechęć. Od schroniska dzieli mnie na co dzień kilkaset kilometrów, dlatego odwiedzam Arona od czasu do czasu jako osoba z zewnątrz i bez problemu przebywam z nim na wybiegu, dotykam go i daję smakołyki. Ten czas pokazał nam, że pies, który nigdy nie miał zdrowej relacji z właścicielem i był na co dzień narażony na przemoc z jego strony, jest w stanie normalnie funkcjonować i pokochać człowieka. Jednak w miejscu, w którym przebywa, nie jest bezpieczny. W ostatnim czasie znów pojawiły się sugestie o eutanazji, ponieważ przewrócił pracownika skacząc na niego, a pracownik się go wystraszył. Jest niewygodnym balastem, a miejsce, które powinno być jedynie poczekalnią przed trafieniem do doświadczonego, dobrego domu, stanowi dla niego zagrożenie. Dodatkowo przyszła zima, a Aron tkwi w nieogrzewanym, zewnętrznym boksie, w którym może zamarznąć.
W momencie, kiedy władze schroniska nie poczuwają się do wzięcia odpowiedzialności za życie i dobro psa, wiem, że jedyna nadzieja dla niego to dobry hotel z opieką behawioralną, w którym Aron odpocznie po schroniskowej traumie i zostanie przygotowany do adopcji. Mamy sukces, bo znaleźliśmy fundację, która postanowiła się nim zaopiekować, a także czeka na niego miejsce w najlepszym hotelu pod słońcem, ale potrzebujemy wsparcia finansowego na start:
-opłacenie kilkumiesięcznego pobytu w hotelu;
-diagnostykę;
-wyżywienie.
Tak wygląda Aron teraz, kiedy odzyskał nadzieję..., kiedy ma blisko siebie kogoś, kto o niego dba i dla kogo jest ważny. Ale to się może w każdej chwili zmienić. Jego los nikogo więcej nie interesuje. Mamy tylko kilka dni na zebranie całej kwoty, dlatego błagamy o Waszą pomoc. Życie Arona jest w Waszych rękach <3
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Od Janusza
Od Ani i Janusza
Od Ciastka