Kropa bo tu mowa o niej niestety.

W dn. 28.10.2024 została ofiarą kłusowników. Ten dzień będzie dręczył nas do końca. Nasza kotka wpadła w sidła. Najbardziej nie mogę się pogodzić z tym że to się stało w mieście(Kraków). Wydawało by się że mieszkamy w spokojnej okolicy a jednak któryś z sąsiadów kłusuje. 

Kotka o własnych siłach z sidłami na nodze doczołgała się do domu, mąż ją znalazł i odrazu pojechaliśmy do weterynarza.

Gdy byliśmy już na miejscu Kropa dostała leki przeciwbólowe i czekały ją pierwsze badania. Były dwie opcje próba ratowania uszkodzonej tylniej lewej łapy albo zabezpieczenie i amputacja za kilka dni. Zdecydowaliśmy się ratować tą łapę. Po pierwszej operacji dostaliśmy telefon że dobrze ta noga nie wygląda i chcą ją zostawić w szpitalu na noc.

29.10 z niecierpliwością czekamy na telefon, około godziny 13 pani doktor dzwoni z informacją że Kropa nie ma czucia w łapce. Łapka jest zimna. I tutaj niestety musieliśmy podjąć decyzję o amputacji łapy żeby ją uratować. 

30.10 Kropa wróciła do domu i próbuje się odnaleźć w nowej sytuacji razem z nami.

Kropa nasza kotka jest z nami od 4 lat a przeszło dwóch gdy nasz syn pojawił się na świecie była jego wiernym kompanem, teraz rola się odwróciła i to nie ona wskakuje do niego i się z nim przytula. Tylko on przychodzi do niej i wola choć. Kropcia patrzy na niego swoimi ślicznymi oczkami delikatnie kiwa się na boczki czym pokazuje że chce ,ale do tego żeby wstała i poszła za nim to przednia jeszcze długa droga.

Niestety koszt leczenia jest spory. Na ten moment musimy spłacić ponad 4 tys zł. 

W załączniku przesyłam opis leczenia oraz wszystkie paragony.

Za każdą pomoc będziemy wdzięczni.