Kuleczka i Krówka to kocice, które 6 lat mieszkały na ulicy. Do człowieka nie były nigdy przyzwyczajone pomimo przez niego dokarmiania. W tym dokarmiania przeze mnie. Nic dziwnego . Od małego były podobnież tylko straszone i musiały uciekać. To kocice , które z dosyć licznego miotu przeżyły tylko one. Do tej pory jakoś " radziły" sobie na ulicy. Przetrwały wiele mroźnych dni. Do czasu. Tego roku zauważyłam , że są na okrągło chore i zasmarkane. Nie myśląc długo postanowiłam je złapać i tym samym mam już pięć kotów. Kocice są u mnie już pół roku . Przez ten czas są intensywnie leczone . Do tego groził im nowotwór uszu. Wdrożone leczenie spowodowało, że uszka zdrowieją. Potrzeba jest poza tym podnoszenia ciągle im odporności, kropienia oczek. Jak na dzikie kocice pozwalają sobie na te wszystkie zabiegi. Chociaż początki były trudne 😻 Kocice u mnie odżyły , bawią się jak małe kociaki i mają w końcu swoje podusie do spania i swój odosobniony pokoik 🙂 Nie wrócą na ulicę. Będą mieszkać u mnie. Oczywiście nie pozwalają się jeszcze dotykać . Może kiedyś. Każdego dnia nad tym pracuje ☺️ No właśnie ale potrzebuje nawet drobnej pomocy w ich utrzymaniu , bo mnie nie stać na następne kotki 😌 Prócz mnie nikt im nie chciał pomóc pomimo tego , że cierpiały , bo to dzikie kocice i im się nie da pomóc 😌