Poniedziałek- 6 luty. Wydawało się, że to będzie kolejny przyjemny dzień. Moja siostra Ewa wyszła rano do pracy. Jak co dzień radośnie żegnały ją trzy adoptowane psy, merdanie ogona, podanie łapy... Zaopiekowała się nimi, mimo tego, że ciężko jest utrzymać dom samotnej kobiecie. Chciała pomóc. Około godziny 15.00, Ewa otrzymała wiadomość, że w podpiwniczonej części części domu rozprzestrzenia się pożar. Zadzwoniła do mnie. Gdy dotarłam na miejsce, trwała akcja gaśnicza, wszędzie roznosił się czarny dym i zapach spalenizny. Krzyknęłam , że ,,trzeba wyprowadzić psy" ,które przebywały w garażu, chroniąc się przed mrozem. Jeden ze strażaków wbiegł do zadymionego garażu, za chwilę wrócił mówiąc ,,one już nie wyjdą"..... Czas stanął w miejscu. Wiedziałam, że będę musiała przekazać siostrze tą straszną informację. Kto stracił psa- przyjaciela, ten wie, jaki to ból, a strata trzech psów w jeden dzień...... Akcja gaśnicza i oddymiania dobiegła końca. Pożar uszkodził instalację elektryczną, czego efektem jest brak prądu, drzwi garażowe oraz okna poważnie nadpalone, nadają się tylko do wymiany, wysoka temperatura spowodowała uszkodzenie stropu, co wywołało powstanie szczeliny po całej długości ściany działowej.

Moja siostra Ewa zawsze ciężko pracowała i pomagała innym.

Teraz sama potrzebuje pomocy.

Z tego miejsca chciałam bardzo prosić o wsparcie dla mojej siostry, aby mogła odremontować dom i nadal w nim bezpiecznie mieszkać.

Dziękuję rodzinie, sąsiadom, znajomym za pomoc w tych trudnych chwilach .

Siostra Agnieszka Kuśmierek