Założyłam ponownie zrzutkę, zgodnie z sugestią kilku osób, bo może łatwiej niektórym będzie wesprzeć tę puchatą zgraję.

Obecnie na stanie jest ponad 30 kotów. Dlaczego tak dużo? Bo nikt ich nie kochał, nikt ich nie potrzebował, a one potrzebowały pomocy, tylko były niezauważane.

Wszystkie te Gnomy mają za sobą ciężkie przejścia. Część choruje przewlekle i wiadomo, że nie pożyją długo, a jedyne co można, to czynić ich życie jak najbardziej komfortowym, by nie odchodziły samotnie i w cierpieniu. Nie wszystkie nadają się do adopcji, bo są dzikie, ale z racji choroby, nie można ich zostawić samych sobie. Są też takie, które po wyleczeniu szukają domów, ale to dorosłe koty i zainteresowanie nimi jest znikome.

Życie na wolności sprawiło, że część kotów wymaga długotrwałego leczenia, wzmacniania odporności, częstych wizyt u lekarzy weterynarii i to nie tylko w Poznaniu, bo z nerkowymi do Warszawy, z onkologicznymi do Wrocławia...

Więc koszty leczenia i suplementacji są ogromne. Ale skoro się wzięło odpowiedzialność za te istotki, to nie można narzekać, tylko zakasać rękawy i działać. I tak właśnie jest. Zdarzają się jednak momenty, w których jest szczególnie trudno, bo za dużo spadnie na raz. I czasem trzeba wybierać, który kot wymaga pilniejszej interwencji. Wtedy zazwyczaj proszę o wsparcie materialne, by nie zabrakło kotom tego podstawowego, czyli jedzenia i żwirku. Jeśli czyjś kot wzgardził karmą i nie ma co z nią zrobić, ja chętnie przyjmę. Jeśli kotu znudził się żwirek, ja chętnie przyjmę. Tak samo niepotrzebne już poszewki pościelowe, które zawsze się przydają.

Natomiast jeśli komuś łatwiej wrzucić grosz do puszki, wtedy zebraną kwotę przeznaczę w pełni na zakup karmy i żwirku, bo gdy będę w to zabezpieczona, dużo łatwiej będzie ogarnąć sprawy leczenia.

Z góry dziękuję - Ania i Puchata Ekipa