Pewnego lutowego dnia niedaleko swojego domu zauważyłam mocno poturbowanego kota. Poza poranioną głową, moją uwagę przykuł fakt, że kot nie stawia jednej przedniej łapy na ziemi. Głowa być może mogłaby się zagoić sama, ale taka łapa, stwarzająca duże zagrożenie dla wolnożyjącego kota, już niekoniecznie. Od razu zaczęłam szukać kogoś, kto mógłby pożyczyć mi klatkę, żeby spróbować go złapać i zawieźć na leczenie. Klatkę miałam już następnego dnia, ale kota mimo porannych i wieczornych poszukiwań niestety nie było. Traciłam już nadzieję na jego złapanie, ale pojawił się ponownie po tygodniu, więc niewiele się zastanawiając postawiłam klatkę i po chwili udało się go złapać. Kot został przewieziony do lecznicy z całodobową opieką. Otrzymał robocze imię Bandziorek, ponieważ po obejrzeniu go w jasnym świetle, widać było, że przeszedł w swoim życiu niejedną walkę. Okazało się, że nawet taki twardziel nie zawsze da sobie radę bez pomocy człowieka.

Kocurkowi zostały zrobione wszystkie niezbędne badania, w tym testy na choroby zakaźne. Ma dodatni wynik fiv, więc leczenie może przebiegać u niego trochę wolniej i konieczna będzie kastracja, żeby nie narażać innych kotów. Ma wygoloną głowę, żeby rany miały szansę się zagoić. Łapka w którą, jak się okazało, wbiły się małe ości, została również ogolona i opatrzona. Została mu podana kroplówka z powodu odwodnienia, otrzymuje antybiotyk oraz leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Dla pewności, że wszystko jest w porządku z łapą miał zrobione również rtg. Zostały mu wyciągnięte 4 ogromne kleszcze. Wierzę, że Bandziorek przeżyje jeszcze długie, najpewniej już spokojniejsze lata jako wolnobytujący kot.

Kot będzie jeszcze hospitalizowany przez około tydzień. Czekamy na zagojenie głowy i możliwość kastracji.

W imieniu Bandziorka zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w pokryciu kosztów jego leczenia, które jeszcze się nie zakończyło. Zbiórka dotyczy kwoty, którą wygenerowały dwa dni pobytu w lecznicy i dotyczy najważniejszej diagnostyki.

Z góry pięknie dziękuję za każdą wpłatę! 

Marta