Błagamy o pomoc w opłaceniu leczenia naszej suczki Kei.

Kea 3 lata spędziła w schronisku w Choszcznie. Nikt jej nie chciał, dla wielbicieli małych psów była za duża, dla wielbicieli dużych psów - za mała. To przesądziło o naszej decyzji, postanowiliśmy, że zabierzemy ją do siebie, by dać jej lepsze życie. Dziś to powinien być happy end, w końcu po długiej odsiadce spotkało ją coś wspaniałego - ma nas naszą miłość i naszą kanapę, a my mamy zaszczyt opiekować się nią.

Tymczasem nie możemy w pełni cieszyć się z tej adopcji, bo Kea potrzebuje kosztownego leczenia na które po prostu nie możemy sobie pozwolić i nie byliśmy gotowi na takie kosmiczne koszty :( jednocześnie wiemy, że musimy jej pomóc i dlatego prosimy o wsparcie.

Gdy zaobserwowaliśmy, że Kea kuśtyka i niechętnie opuszcza legowisko myśleliśmy, że to może stres lub że bolą ją łapki. Początkowo wspieraliśmy jej stawy myśląc, że wiek oraz lata spędzone na mrozie mogły dać jej kość.

Nie dawało nam to jednak spokoju i wybraliśmy się do specjalisty. Diagnostyka i badania ortopedyczne wykazało, że Kea bardzo cierpi, ma zerwane więzadło, pogrubiały staw kolanowy, kuleje i dlatego unika stawiania łapki. Łapa wymaga natychmiastowej operacji rekonstrukcji więzadła. Koszt operacji okazał się dla nas nieosiągalny , bo to aż 4500 zł :(. Biedna żyła z takim bólem, a przecież my obiecaliśmy jej pomóc. Jakby tego było mało wystąpiło podejrzenie zespołu Cushinga - nadprodukcja kortyzolu przez zmianę znajdującą się w przysadce mózgowej. Tu też nie można czekać, diagnoza musi być szybka, kortyzol wpływa na cały metabolizm.

Wiedzieliśmy, że adopcja starszego pieska to mogą być wydatki, ale naprawdę nie wiedzieliśmy że czeka nas aż taki koszt. Nie wyobrażamy sobie zostawić ją bez pomocy, ale sami nie damy rady opłacić rachunków w klinice.

Bardzo prosimy o każde możliwe wsparcie.

Wraz z naszą kochaną Keą będziemy bardzo wdzięczni za każdy grosik <3