Na inhalator dla Konstancji ❤️ PILNE
Na inhalator dla Konstancji ❤️ PILNE
Nasi użytkownicy założyli 1 227 061 zrzutek i zebrali 1 350 579 109 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
UWAGA!! Po wpłacie na Zrzutkę złóż zamówienie w moim sklepie i jako sposób zapłaty wybierz przelew bankowy. Nie realizuj go. Ja przyznam ci dożywotni dostęp do nagrania, które znajdziesz w zakładce Moje Konto (konto zostanie założone automatycznie przy składaniu zamówienia, o ile jeszcze go nie posiadasz).
Dodatkowo biorąc udział w moich wydarzeniach, takich jak warsztaty Pracy w Polu w temacie jedzenia (ta sobota!), Majówka z końmi czy Festiwal Videre Verum - wspierasz leczenie Kosi, które jest kosztowne i potrwa do końca jej życia. Sprawdź KALENDARZ WYDARZEŃ.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Cześć!
Być może poznałeś moją konisię, Konstancję.
Konstancja jest moją wielką ulubienicą odkąd się urodziła, czyli od 1999 roku!
Jej pierwszym właścicielem był nieżyjący już gospodarz dworku w Turowej Woli - tego, w którym kręcono "Pana Tadeusza", "Noce i dnie" czy "Pannę z mokrą głową", a ostatnio serial TVP o życiu Adama Mickiewicza.
Konstancja nigdy nie była na sprzedaż, ale wiele osób zakochiwało się w jej umaszczeniu i temperamencie.
Zdarzało się, że była "wypożyczana" pod siodło na obozy jeździeckie, gdzie spędzałam całe lato w okresie mojego nastoletniego życia. Dużo czasu przesiedziałam na jej grzbiecie, a moim marzeniem było jeździć samodzielnie, bez instruktora i zastępu, po Królewskim Lesie w Chojnacie. Tylko ja i Konstancja.
Czy zaskoczę Cię, gdy powiem, że kilka lat później to marzenie się ziściło?
Zaprzyjaźniłam się z właścicielem Konstancji.
Mój ś.p. tata kupił mi pierwszego konia, jej źrebaka, Kolorado.
Pół roku później udało nam się wypić strzemiennego, stojąc z jedną nogą na stole, żeby uczcić przekazanie papierów Konstancji jej nowej właścicielce.
To był 2006 rok. 18 lat temu.
Od tamtej pory jesteśmy cały czas razem.
Wtedy jeszcze mieszkałam na Śląsku, a studiowałam w Krakowie.
Kilka razy zmieniałyśmy pensjonat w poszukiwaniu czegoś, co ma duże pastwiska i działa możliwie zgodnie z naturą konia.
Konstancja była zawsze jednym z najszybszych koni w stajni.
Wygrałyśmy pierwszego Hubertusa, czyli gonitwę za lisem, ścigając się z czołówką polskiego westernu.
Spędzałam niewyobrażalną ilość godzin w siodle, jeżdżąc samej albo w dobrym towarzystwie po zabrzańskich lasach.
Latem pakowałam konie do bukmanki i spędzałam 3 miesiące studenckich wakacji jeżdżąc wszędzie konno: do sklepu, do znajomych, nawet na pocztę. Robiłyśmy sobie rajdy w nieznane i odwiedzałyśmy okoliczne stajnie.
Rozumiałyśmy się bez słów.
Nigdy nie chciałam z koniem trenować ani jeździć po maneżu.
Tym, co kochałam był wiatr we włosach, luz i bliskość, jakiej doświadczałam, kiedy byłyśmy tylko we dwie.
Konstancja nie miała już więcej źrebaków.
W 2017 roku postanowiłam zsiąść z konia.
Na skutek budzącej się we mnie empatii i świadomości z czym jazda konna wiąże się dla konia - nie miałam dłużej serca im tego robić. Ta decyzja popłynęła z głębi mnie i mimo wahania, sprzedałam siodło. Nigdy później tego nie żałowałam.
Napisałam na blogu tekst pt. "Dlaczego nie jeżdżę konno", a po publikacji zamiast krytyki otrzymałam wiele słów poparcia. Najbardziej zadziwił mnie mail od wieloletniego trenera jeździectwa, który czuł to, co ja, ale się z tym nigdy nie ujawnił.
Wiem, że wtedy coś w Polsce zapoczątkowałam.
Przeszłam na inne formy kontaktu z koniem.
Nie, nie bawiłam się z nimi z ziemii.
Miałam kilkuletni epizod z jeżdżeniem na kursy PNH na samym początku, bo gdy kupiłam i przywiozłam do siebie Konstancję, nagle okazało się, że nie mogę sobie z nią poradzić. Mimo lat praktyki, uczyłam się wtedy komunikacji z koniem od zera. Nabyłam sporo wiedzy i świadomości. Ale też skutecznie zniechęciłam się do wszelkich form pracy, jaką można czy należy z koniem wykonywać.
Zaczęłam praktykować podążanie za lekkością. Moją własną lekkością.
Konie stały się współlokatorami rancza, które powstało w miejscu letniego domu, gdzie spędzałam jako dziecko wakacje z rodziną. Trafiłam tu dlatego, że nie mogłam znaleźć stajni, w której czułabym się naprawdę dobrze i gdzie wiedziałabym, że konie są traktowane zgodnie ze swoimi prawdziwymi potrzebami.
Tak wyglądała sytuacja w tamtym czasie, ale dzięki niej przypadkiem zrealizowało się moje kolejne marzenie - o tym, żeby mieszkać na ranczo, wśród zwierząt i z dala od miasta.
Moje życie odkąd pamiętam jest związane z końmi.
Moje dwa są ze mną od początku.
Konstancja ma 25 lat, a mimo to czerpie wiele radości z życia, robi rzeczy w swoim tempie, a granice są dla niej szczególnie ważne.
Od kilku lat choruje na RAO - przewlekłe problemy dróg oddechowych.
Dotychczas robiłam jej codzienne inhalacje prowizorycznym nebulizatorem, który skonstruował dla nas mój przyjaciel.
Niestety, jest coraz gorzej, a po wczorajszej (11 kwietnia) konsultacji weterynaryjnej dowiedziałyśmy się, że bez profesjonalnego końskiego inhalatora już się nie obejdzie.
Konstancja ma silne duszności, a jej lewe płuco prawie nie pracuje.
Wkłada bardzo dużo wysiłku w oddychanie, co widać gołym okiem po jej rozszerzonych chrapkach i pracy tłoczni brzusznej.
Kiedy jest bardzo źle wzywam weterynarza i podajemy jej sterydy - wtedy doznaje ulgi, jednak nie może cały czas ich dostawać, bo znacznie obciążają organizm.
Cudowną nowiną jest to, że wyniki morfologii krwi Konstancja ma idealne.
A to oznacza, że jeśli zadbamy o jej układ oddechowy, ustawimy leki i częste inhalacje - będzie mogła się jeszcze przez długi czas cieszyć życiem.
Konstancja jest końskim terapeutą na prowadzonych przeze mnie warsztatach horse assisted.
Może trzymać się na uboczu, ale kiedy ktoś potrzebuje wsparcia - zawsze się zjawia i trwa tak długo, jak to jest potrzebne.
Osoby, które miały możliwość uczestniczyć w sesjach z moimi końmi doświadczyły z jej strony wielu pięknych, wzruszających, cennych i niezapomnianych momentów.
Postanowiłam zorganizować tę zrzutkę, ponieważ nie stać mnie teraz na zakup inhalatora.
Leczenie Konstancji, a do niedawna również mojego kota, Jonka, pochłania większość moich zarobków.
Inhalator, którego potrzebuję kosztuje 5400 zł i jest nam potrzebny natychmiast.
Będę Wam bardzo wdzięczna za wsparcie w jego sfinansowaniu.
Jako cegiełki chcę zaproponować moje nagrania wideo o tematyce psychologiczno-rozwojowej.
Po wpłacie otrzymasz wraz z podziękowaniem dokładną instrukcję jak odebrać nagranie.
Na wypadek, gdyby taka instrukcja nie dotarła - umieściłam ją również w sekcji "Aktualności" na tej Zrzutce.
Leczenie Konstancji będzie trwało do końca jej życia. Wymaga zakupu wielu leków, dodatków paszowych, zabezpieczeń przed źródłem alergenów oraz wizyt weterynaryjnych.
W tym roku organizuję kilka ciekawych wydarzeń, z których dochód przeznaczam na leczenie Konstancji i utrzymanie rancza (oprócz dwóch koni mieszkają tu ze mną jeszcze 3 koty).
Jeśli chciałbyś wziąć udział w którymś z nich - np. w tegorocznej Majówce z końmi (z noclegami i wege wyżywieniem w cenie) oraz w moim letnim festiwalu Videre Verum również z udziałem koni - będzie to dla nas ogromne wsparcie, którego bardzo teraz potrzebujemy. Jednocześnie Ty będziesz mógł poznać nas osobiście i doświadczyć wspaniałych chwil na Ranczo Abrakadabra, gdzie gadamy ze zwierzętami ;)
Szczegóły cegiełek i wydarzeń zamieszczę w linkach.
Bardzo dziękujemy za każdą okazaną pomoc.
Z miłością ❤️
Dominika, Konstancja, Kolorado, Punia, Rutka i Jonek
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Lokalizacja
Przydatne linki 4
Ranczo Abrakadabra
facebook.com/ranczoabrakadabra
Videre Verum Festiwal
dominikaradwanska.pl/warsztaty/videre-verum-2023-892/
Majówka z końmi
dominikaradwanska.pl/warsztaty/wege-majowka-z-konmi-pilatesem-i-ustawieniami-na-ranczo-abrakadabra/
Cegiełki - wybierz dowolne nagranie
dominikaradwanska.pl/kursy/