Poszłam zniknąć tak jak żyłam, cichutko i spokojnie
Poszłam zniknąć tak jak żyłam, cichutko i spokojnie
Nasi użytkownicy założyli 1 226 786 zrzutek i zebrali 1 349 935 208 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
AKTUALIZACJA listopad 2021:
Wyglada na to, że Tusia pokonała chorobę (choć przed nami jeszcze obserwacja), ale my zostaliśmy z długami... A badanie kontrolne w okresie obserwacji też kosztują.
Tusię przywieźliśmy do nas dwa dni po moich urodzinach, 29 maja. Ktoś dał ogłoszenie „Sprzedam drapak, kota dodam gratis”. Miała być u nas tylko tymczasowo, ale bardzo szybko okazało się, że nie potrafię jej nikomu oddać. Chodziła za mną krok w krok, jakby bała się mnie stracić z oczu. Przychodziła, siadała obok i się przytulała. Zawsze we wszystkim pomagała i była obecna przy każdej pracy domowej. Nie robiła przy tym zamieszania, nie próbowała kraść jedzenia, tylko po prostu była.
Z wielkimi oczami wyglądała jak lemur. Do tego uwielbiała czochranie i nigdy nie wyciągała pazurów. Żartowaliśmy, że kiedyś była pluszowym lemurem, ale tak bardzo chciała ożyć, że stała się żywym kotem o usposobieniu pluszaka. Z resztą sama bardzo dobrze czuła się w towarzystwie pluszaków. Wtulała się w nie albo ugniatała łapkami.
W którymś momencie Tusi było coraz mniej. Przestała przychodzić na kanapę. Nie siadywała na stopie. Zaczęła odmawiać jedzenia. Kiedy siedziałam z nią i ją głaskałam, próbowała trochę jeść, ale zupełnie jej nie szło. Do tego zaczął jej puchnąć brzuszek.
Przez trzy dni leczyliśmy ją objawowo na problemy z żołądkiem, ale ona znikała coraz bardziej. W końcu weszła na szafkę w piwnicy i schowała się w kącie. Powoli elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsce. Szybkie konsultacje z innymi kociarzami i w zasadzie pewność – nasz pluszaczek zachorował na ciężką kocią chorobę, które do niedawna była śmiertelna! Tej samej nocy załatwiliśmy pierwsze dawki leku i na drugi dzień pognaliśmy do Lublina do całodobowej lecznicy. Tam diagnoza się potwierdziła, a my rozpoczęliśmy walkę o naszą Tusię.
Zaczęliśmy od minimalnej dawki leku i Tusia pięknie zareagowała na leczenie, a my kupiliśmy lek na dalszą terapię. Niestety po czterech tygodniach wiemy, że dawkę trzeba zwiększyć i dłużej podawać preparat. Ale obiecaliśmy Tusi, że nie pozwolimy jej umrzeć tak szybko. Kupimy tyle suplementu hamującego namnażanie się wirusa, ile będzie potrzeba. Tylko że jest on bardzo drogi. Koszt białka, badań i dojazdów na kontrolę 150 km w jedną stronę zaczyna nas przerastać, a jeśli Tusia nie przeżyje, bo zabrakło pieniędzy, to pęknie mi serce.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Żeby było okrągło :)
Koteczko,wracaj szybko do zdrowia i do tych,którzy cię kochają i walczą o ciebie. 💕💛💙💚💜💕
Dla Tusi od innej Tusi
Trzymaj się Tuśka😘
Ania, Tomek będzie dobrze, musi być❤
Jokotowe FIPki trzymają za Tusie kciuki, zdrowiej malutka ❤️