Aloha! Jestem reporterką, przewodniczką kąpieli leśnych, mamą. O kursie masażu hawajskiego lomi lomi nieśmiało marzyłam przez trzy lata. Gdy w końcu udało mi się na niego dotrzeć, poczułam, że jestem w najlepszym miejscu w najlepszym czasie. Dawanie tego masażu sprawia mi ogromną radość i nie mogę się doczekać, żeby robić to regularnie. Nazywamy to masażem trochę z braku innych słów. To piękna i głęboka praktyka pracy z ciałem, zawartymi w nim emocjami i doświadczeniami. A może nawet rozmowa z duszą poprzez ciało.

Ukończyłam pierwszy etap i bardzo potrzebuję jak najwięcej ćwiczyć, a do ćwiczenia konieczny jest stół do masażu - najlepiej podgrzewany, bo musi być cieplutko - olej kokosowy, chusty i jeszcze kilka innych małych narzędzi, które składają się na wyjątkową atmosferę tego doświadczenia. Kurs dla mnie, wiecznej frilanserki, jest kosztowny (ale wart każdej złotówki) i nie mogę sobie pozwolić na zakup takie sprzętu, jaki mi się marzy. Za podpowiedzią kolegi postanowiłam więc spróbować zebrać kwotę na stół wypasiony, podgrzewany, mileńki, łatwy w transporcie i wygodny, by masować Was w najbardziej optymalnych warunkach. Jeśli się nie uda, przyjmę to z godnością, nie poddam się oczywiście (po prostu kupię najtańszy używany).

Pieniądze zbieram na podgrzewany stół marki Habys (1999zł) oraz niezbędne przy tym masażu prześcieradło olejooodporne (299 zł), 4 chusty do masażu (270 zł), 5 litrów oleju kokosowego (ok. 150 zł) i podgrzewacz do niego (189 zł), 6 naturalnych olejków eterycznych, byście mogli wybrać zapach (ok. 400 zł). Potem zostanie mi tylko wynająć przestrzeń i zaprosić Was na masaż:)

Będę wdzięczna za każde zasilenie mojej - a może naszej wspólnej? - hawajskiej przygody. Każdemu, kto może pozwolić sobie na to, by przeznaczyć na ten cel 200 zł i więcej, odwdzięczę się 1,5 godzinnym masażem lomi lomi.

Dziękuję!