Witam. Wyjątkowo ciężko pisze mi się tą prośbę o pomoc. W obliczu tylu codziennych nieszczęść, które codziennie dotyka zwierzęta, takie małe stworzonka jak jeżyki są często pomijane, a ich cierpienie bagatelizowanie.
Tymczasem jest w Gorzowie jedna taka Agnieszka, która swoje życie poświęca  kolczastym. Jej działalność jest już tak popularna, że nie ma dnia ani nocy, by nie zwracał się ktoś do niej o pomoc pokrzywdzonym jeżom.
Niestety w ślad za wołaniem o pomoc, nie idą pieniądze. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, ile kosztuje utrzymanie, diagnostyka i leczenie. Przez lata odbywały się międzyorganizacyjne debaty, padały różne deklaracje, ale niestety w tym momencie jesteśmy pod ścianą. 
Od kwietnia do lipca koszt utrzymania jeży zamknął się w 17 tys zł, a tymczasem pomocy potrzebują cztery maluchy, których mama zginęła.
Spójrzcie proszę na te maleństwa pełne larw much, czy można je zostawić na pastwę losu?
Zadeklarowałam pomoc w zebraniu środków na ich leczenie, a bez was to się przecież nie uda.
Sprawmy, by powodem nieprzespanych nocy Agnieszki  była opieka nad jeżowymi dzidziami, a nie sprawy finansowe.
Dziękuję wszystkim za zaufanie.