id: akj5v6

Zbieram dla Mamy by mogła jeszcze godnie żyć...

Zbieram dla Mamy by mogła jeszcze godnie żyć...

Nasi użytkownicy założyli 1 226 901 zrzutek i zebrali 1 350 231 807 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

 Moja mama była pogodną, pełną życia, radosną i szczęśliwą 51 latką.

Z wielkim poczuciem humoru, chętnie podróżującą,

aktywną kobietą z wielkim sercem oraz planami na życie.


sdd519ae9df512e8.jpeg

To wszystko jednak zmieniło się nieodwracalnie.


W 2018r podczas prysznica wyczuła

guzek w lewej piersi. Nie przejęła się specjalnie, przecież to

mogło być cokolwiek, nikt nie zakłada od razu najgorszego.


Niestety na mammografii wykazano, że jest to guz.

Zlecono biopsję, oczekiwaliśmy wyników trochę poddenerwowani.


Biopsja wykazała nowotwór. Złośliwy.


Pamiętam jak wyszła przed klinikę i wszyscy się przytuliliśmy

i wspólnie płakaliśmy i dodawaliśmy sobie razem otuchy.

Że pokonamy gnoja i wszystko wróci do normy.


Tego nigdy nie zapomnę...


Zaczęła się trudna i długa walka o zdrowie.

Nikt nie wiedział jak ciężka to będzie walka.


Po licznych rekomendacjach i opiniach zdecydowaliśmy się

na leczenie w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii w Szczecinie.


Dojazdy do Szczecina są dla niej wielkim wyzwaniem.

Min. 6h w trasie podczas każdej wizyty ale nastawienie było pozytywne.

Walka i wygrana - takie było założenie.


Miesiąc po wykryciu i badaniach okazało się,

że wystąpiły przerzuty do węzłów chłonnych.

Skierowanie na operację.


Wycięto zajęte węzły i obyło się bez mastektomii.

Pierwsza chemia, kilkumiesięczna. Później radioterapia.


Niedługo pojawił się ból całego ciała i pierwsze problemy z poruszaniem.

Wypadające włosy i problemy z paznokciami.


nfb68ab550c2536d.jpeg

Kolejne badania wykazały przerzuty do kości...

Wyjazdy do Szczecina coraz bardziej męczyły fizycznie, obciążały także budżet.


Prowadziłam w międzyczasie firmę. Szyłam różne rzeczy z bawełny.

Mama pomagała mi wcześniej jak mogła. Systematycznie pogarszający się stan

spowodował, że nie mogła mi już pomagać a ja stwierdziłam,

że pomogę mamie i tacie w codziennych obowiązkach więc firmę odłożyłam na bok.

Zajęłam się mamą, tatą, córką i domem.


Marzec 2020 przyniósł najgorsze co mógł.


Odcięliśmy się od świata, od rodziny, od ludzi.

Mój tata od dłuższego czasu pracuje zdalnie, bo nie mógł zostawić żony samej.

Ona wymaga ciągłej opieki. Jeździ na wóżku i nie jest w stanie sobie poradzić już sama.

Zakupy robiliśmy przez telefon, maseczki na porządku dziennym, od płynu

do dezynfekcji dostawaliśmy uczulenia na rękach. Miałam wrażenie, że ręce

myję co kilkanaście minut.


Myliśmy i dezynfekowaliśmy zakupy...


W listopadzie 2020 roku pojawiły się silne migreny.

Przerzuty do mózgu.


To kompletnie podłamało mamę i wszystkich dookoła.


Przerzuty szybko dały o sobie znać. Niemal zero możliwości ruchu, omdlenia,

wymioty, potknięcia, upadki i bardzo strasznie wyglądające paraliże - mówisz

do tej osoby a ona kompletnie nie reaguje.

Nie odpowiada, nie wykazuje żadnej aktywności, jest jakby wyłączona…


W lutym 2021 było już tak źle, że zdecydowaliśmy, że rodzice

przeprowadzą się do nas, ich dom nie jest przystosowany

do osoby niepełnosprawnej, nasz też nie ale chociaż możemy

jakoś pomóc w codziennych obowiązkach,


Oni chcieliby wrócić do siebie,

mieć swoją prywatność.

Mama czasami ma wybuchy płaczu, ataki paniki,

wymioty, omdlenia, przewraca się... To wszystko

wpływa też na naszą córkę...


Oni też to widzą, chcieliby wrócić do swojego domu

ale nie mamy pieniędzy na jego przystosowanie do

osoby niepełnosprawnej.


W zeszły weekend karetka zabrała ją do szpitala,

były straszne upały, traciła świadomość

oraz przytomność.


Okazało się, że to cukier, była odwodniona

i upał to wszystko spotęgował.


Na wypisie napisano: przerzuty do drugiej piersi.

Obecnie: nowotwór złośliwy piersi, mózgu i opon mózgowych

oraz kości.



uc1b85ef39137ddc.jpeg

30.06. jedzie do Szczecina na kolejne badania.


Potrzebujemy pomocy finansowej aby przystosować ich dom do

osoby niepełnosprawnej, aby mogli w miarę normalnie funkcjonować,

na rozwiązania konstrukcyjne, które zapewnią jej

w miarę normalne funkcjonowanie i próbę wykonania podstawowych

czynności samej, bez najmniejszej ingerencji męża. Obecnie nie jest to możliwe.

Samodzielnie nie wstaje ani nie siada,

nie załatwia się ani nie myje sama, jest w 100% zależna od męża.

Łazienka jest na piętrze - nie ma szans aby mogła pokonać chociaż 1 schodek,

potrzebna jest winda, która jest kosztowna.


Bardzo wiele w takiej chorobie zależy od kondycji psychicznej a często wybucha płaczem

i mówi, że mieszka u nas, jest dla nas ciężarem, że ona nie chce tak żyć...

na leczenie - wiele leków nie jest refundowanych,

Mama jest na rencie a Tata pracuje zdalnie i został zdegradowany co obniżyło

także wpływy, ja nie pracuję, nasza firma upadła, mąż pracuje na etacie.

Częste wyjazdy oraz sprzęt do rehabilitacji, badania czasem robimy prywatnie

bo czas oczekiwania na terminy nawet dla osob onkologicznych jest tragicznie długi.

W takiej sytuacji prywatne badania i wizyty stają się jedynym rozwiązaniem.

Na rehabilitację i sprzęt do rehabilitacji czy pomocy w poruszaniu się.



Nigdy tego nie robiliśmy, zawsze staraliśmy się radzić sobie sami,

ale to wszystko nas przerasta... Psychicznie, fizycznie i finansowo..


Prosimy o wsparcie.

Liczy się każda złotówka.


Dziękujemy!

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 332

preloader

Komentarze 20

 
2500 znaków