Hejka tu Julka.

Mam 10 lat, pochodzę z Kraśnika i uczęszczam do szkoły podstawowej nr. 6 im. Jana Pawła II. Została zdiagnozowana u mnie choroba Charcota Mariego Tootha. Choroba ta z wiekiem powoduje u mnie deformację stóp, zanik mięśni, osłabienie odruchów, wykształcenie się nieprawidłowego wzorca chodu oraz ma wpływ na spowolnienie prędkości przewodnictwa mięśniowego. Przez długi czas starałam się uleczyć moje nóżki, jednak wszystkie metody zawodziły. Był moment, w którym moja nadzieja zgasła, gdy zalecona przez lekarzy rehabilitacja, nie przynosiła żadnych efektów. 

Z czasem dowiedziałam się, że do mojego szczęścia wystarczy operacja, dzięki której, zacznę poprawnie chodzić. Najpierw szukałam informacji w Warszawie, jednak procedury medyczne stosowane przez polskich lekarzy pozostawiały wiele do życzenia. Postanowiłam szukać pomocy dalej. Okazało się, że w Austrii przyjmuje najlepszy lekarz ortopeda i chirurg dziecięcy, który pomógł już wielu polskim dzieciom, którzy tak samo jak ja nie znalazły pomocy w naszym kraju. Dlatego udałam się z rodzicami do Wiednia, gdzie Dr. Radler z powodzeniem stosuje metodę Ponsetiego, która jest standardem w leczeniu stopy końsko-szpotawej. Na wizycie doktor powiedział mi, że musi wydłużyć ścięgno achillesa, przeciąć zbyt napiętą powięź podeszwową i przenieść ścięgna mięśnia piszczelowego. Jednak ta operacja to koszt około 9500 euro i to tylko początek moich wydatków.

Mam nadzieję że znajdą się chętni aby pomóc mi uzbierać pieniążki na operację, wtedy spełnią się moje marzenia i w końcu będę mogła pójść na spacer, pojeździć na rowerze lub bawić się z innymi dziećmi i to wszystko bez bólu nóg lub stłuczonych kolan od licznych upadków.

Przesyłam całuski i liczę na waszą pomoc.