My naprawdę boimy się odbierać telefon. My naprawdę już jesteśmy wyczerpane ciąglym proszeniem, już nam głupio. Ale to my zostajemy z decyzją odmówić czy uratować? Inni po prostu nie odbierają telefonów lub każą jechać uśpić . Leki, karma, mleko, podkłady, WETERYNARZ, to codzienność. U takich maleństw załamanie zdrowia to jest chwila, nawet w środku nocy jedziemy do całodobowej kliniki jak trzeba.

Teraz trafiło kolejnych 7 kotków. Chore oczy, koci katar, problemy z jelitami, zapalenie płuc. 2 maluszki to butelkowce, karmienie co 3 h.

Przepraszamy, że znów musimy prosić, ale przy naszych kosztach utrzymania innych, stałych naszych chorych zwierząt, każdy kolejny maluszek to straszne problemy finansowe. Wszystko ratujemy z prywatnych pieniędzy, nie współpracujemy z żadną organizacja, nie mamy 1 procenta. Czasami ktoś pomoże, ale zazwyczaj zostajemy same ze wszystkim.

Aldona i Asia.