Bohun, pies który
Bohun, pies który
Nasi użytkownicy założyli 1 226 837 zrzutek i zebrali 1 350 029 651 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Tak wyglądał Bohun, kiedy miał dumne 3 miesiące i był jeszcze cały i zdrów.
Rozwijał się dobrze i szybko, nic nie zapowiadało najgorszego.
Dziś ma 7 miesięcy i wszystko, co zna, to ból i cierpienie.
Kiedy w wieku 4 miesięcy zaczął kuleć, nikt jeszcze nie spodziewał się, że problem może być tak ogromny.
Przecież psom się to zdarza, może się nadwyrężył, może źle stanął.
Zareagowaliśmy szybko, bo jak niczego innego pragniemy jego zdrowia i szczęścia.
Pierwsze zdjęcie RTG nic nie wykazało, drugie również, a problem kulawizny tylko się pogłębiał.
W końcu odesłano nas do dużej kliniki 80 kilometrów od domu i tam padła diagnoza i jednocześnie wyrok.
Ciężka dysplazja obu bioder, doktor nie miał wątpliwości. Naszemu maleństwu była potrzebna operacja.
Nie jedna, a trzy.
Decyzja była oczywista. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby mu pomóc.
I zaczęła się walka z dysplazją, która jak na razie, jest jeszcze bardzo nierówna.
TPO- to zabieg, na który zdecydował się doktor. Koszt jednej operacji to 2,500 tysiąca złotych.
Przebyliśmy dwie.
Każdy tomograf 900 złotych.
Każde zdjęcie RTG z wizytą kontrolną 350 złotych.
Leki, sprzęt rehabilitacyjny, opatrunki, wyjątkowo droga karma dla psów z chorymi stawami, szalenie kosztowna rehabilitacja i suplementy - to wszystko zrujnowało naszą płynność finansową.
Położenie wykładziny - najtańszej, w całym domu, żeby pies mógł dochodzić do siebie, nie ślizgając się na panelach.
Zamontowanie klatki, przytwierdzonej do ściany, żeby ograniczyć ruch dla jego zdrowia na czas rekonwalescencji, a przecież to jeszcze nie koniec.
To tak naprawdę dopiero początek.
Bohuna czeka jeszcze jedna, a być może dwie operacje.
Pies, któremu mieliśmy dać szczęśliwy dom, pełen miłości, ruchu i wszystkiego, czego tylko będzie potrzebował, jest teraz zdany na łaskę dobrych ludzi.
Sami, nie jesteśmy już w stanie pokryć jego potrzeb.
Nie chcemy jednak patrzeć, jak cierpi. Alaskan Malamute to przecież rasa dumnych i silnych psów. Które ponad wszystko cenią sobie aktywnie spędzony czas u boku swojego człowieka.
Tymczasem, nasze szczenię cierpi ograniczenia, ale wspólnie możemy zapewnić mu powrót do względnego zdrowia i w miarę normalnego życia.
Być może nigdy nie pociągnie sań, ale może kiedyś jeszcze popędzi za piłką czy innym psiakiem w zabawie?
Dlatego, jako jego ludzka mama i opiekunka, proszę Was o pomoc.
Sami już nie damy rady, nie pozwólcie skazać mojego najcudowniejszego przyjaciela pod słońcem na cierpienie do końca jego dni.
Przed nami mnóstwo pracy, jeszcze wiele kłód pod nogi do przeskoczenia, ale całą sobą wierzę, że z waszym wsparciem po prostu damy radę.
Najukochańszy pies Bohun i mama Sandra!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Dzidowiec.
Trzymam kciuki :-)