id: 7wmvmp

Wydanie książkowe wspomnień mojego pradziadka Konstantego Skrzyńskiego

Wydanie książkowe wspomnień mojego pradziadka Konstantego Skrzyńskiego

Nasi użytkownicy założyli 1 226 884 zrzutki i zebrali 1 350 186 608 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności4

  • gf979d91dc0ed302.jpegNa dokładnie takiej, albo też nawet na tej (były wtedy w polskiej armii tylko dwa takie działa) armacie przeciwlotniczej, Konstanty Skrzyński walczył w obronie Warszawy w 1920 r. Za 2 tyg. minie 100 lat.

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.

Opis zrzutki

Konstanty Skrzyński był moim pradziadkiem ze strony ojca. Ponieważ urodziłem się w 1970 r., pierwsze lata mojego życia nałożyły się na ostatnie lata życia pradziadka. Miałem więc okazję poznać Go osobiście, lecz ze względu na swój szczenięcy wiek pamiętam niewiele. Pamiętam Jego postać i zapach fajki. Pamiętam, że zawsze był elegancko ubrany, w garnitur, pod krawatem. Pamiętam, że siadywał w józefowskim ogrodzie w wiklinowym fotelu, z nogą założoną na nogę.

Chciałbym móc napisać, że dużo lepiej pamiętam Prababcię Janinę, lecz niestety tak nie jest. Pamiętam jej pooraną bruzdami twarz i siwe włosy. Pamiętam jej domowy strój – szary komplet w delikatny deseń. I pamiętam, jak kiedyś, jeden jedyny raz, pogniewała się na mnie, gdy pomimo jej ostrzeżeń i przestróg stłukłem makutrę, bo żeby wylizać resztki przygotowywanego w niej ciasta, wyniosłem ją przed dom, do ogrodu, zamiast zgodnie z prośbą dokonać tej, jakże rozkosznej czynności, w kuchni.

Wtedy nie byłem w stanie pojąć swoim malutkim rozumkiem, kim ci ludzie tak naprawdę są i jak wielki bagaż przeżyć mają za sobą. Wydawali mi się wręcz niewiarygodnie starzy. W jakiejś opowieści „Pra” (bo tak mówiliśmy na prababcię) powiedziała, że jeździła po Warszawie dorożkami! Miałem więc przed sobą osobę, która żyła jeszcze w czasach prehistorycznych…

Śmierć pradziadka, a w kilka lat później prababci, była dla mnie smutnym wydarzeniem, ale ze względu na to, że widywaliśmy się niezmiernie rzadko, jakoś szczególnie nie przeżyłem tych, ostatecznych w życiu każdego człowieka, wydarzeń. Dopiero z biegiem czasu i w miarę nabierania rozumu, zaczynałem powoli, łącząc opowieści taty, szperając w starych, odziedziczonych po babci Ewie, czytając wyszperane w zaułkach Internetu pojedyncze informacje, układać sobie w głowie historię życia moich szacownych antenatów.

Przełomem stało się otrzymanie od rodziców kilku teczek z przeróżnymi szpargałami. Wśród nich dość słabo odbita kopia maszynopisu wspomnień Pradziadka. Ponieważ była to druga, lub nawet trzecia odbitka przez kalkę na cieniutkim papierze, czytanie okazało się mozolne, lecz po kilku pierwszych zdaniach pochłonęło mnie całkowicie. Jakiż był mój zawód, gdy opowieść w bodajże najciekawszym – przynajmniej dla mnie – momencie się urwała…

Lecz cóż to? Kolejna teczka, a w niej, tym razem ręcznie pisana, dalsza część. Mozolnie odcyfrowywane pismo Prababci, im dalej, tym gorsze. Ostatnie strony to już hieroglify i sporo skreśleń oraz chaosu. Przeczytałem i zacząłem wypytywać tatę o różne szczegóły. Tatę, który zazwyczaj powściągliwy i nieokazujący emocji, ewidentnie ożywiał się, gdy zaczynaliśmy rozmawiać na tematy związane z historią życia Pradziadków, z osobami wymienianymi w tych wspomnieniach – wszystkie te Funie, Dziudzie, Zo, Lele, Maryty etc. etc.

W końcu podjąłem decyzję, że trzeba te wspomnienia przepisać i – być może w dalszej kolejności – doprowadzić do formy, którą można by pokazać innym członkom rodziny, a może nawet wydać w formie książkowej? Opracowanie tych tekstów – osobie, która nie robi tego na co dzień – sprawiło wiele trudności i było żmudne, lecz przyniosło mnóstwo spodziewanej i niespodziewanej satysfakcji. Udało się odkryć wiele wcześniej nieznanych lub wątpliwych faktów. Wielu też nie udało się i – jak mniemam – już nigdy nie uda się wyjaśnić.

Jeśli zaś jakieś informacje przybliżą komuś obraz „tamtych lat minionych” i minionej rzeczywistości, a być może nawet kogoś wciągną, zainteresują i zachwycą – to niewątpliwie warto było.

Adam Skrzyński-Paszkowicz


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Oferty/licytacje 1

Kupuj, Wspieraj.

Kupuj, Wspieraj. Czytaj więcej

Organizatora:
Inne
Za wpłatę pow. 25 zł
Każdej osobie, która wpłaci kwotę powyżej 25 zł prześlę - oczywiście pod warunkiem sukcesu zbiórki oraz przekazania adresu do wysyłki - gotową książkę...
25 zł

Kupione 16

Zakończona

Wpłaty 32

 
Maria Skrzyńska
1 zł
 
Jakub Rakowski
30 zł
 
Zbigniew Wieseń
50 zł
 
Michał Kawalec
500 zł
 
Grzegory Zurawski
50 zł
 
Marek Bukowski
100 zł
 
Stowarzyszenie BMAP
300 zł
 
Ania
31 zł
 
Radosław Kozakiewicz
44 zł
 
Marek Wrocławski
Zobacz więcej

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!