Kocie maluszki podrzucone nocą, zawieszone na płocie, które od trzech tygodni leczyłam mają się już lepiej. Wyleczone z kociego kataru i kalciwirozy, tylko teraz przyplątało się zaburzenie żołądkowo-jelitowe. Apetyt im dopisuje więc karma szybko znika. Zostały odrobaczone, teraz kolej na szczepienia i testy.

Dwa małe pieski około 10kg też zostały przerzucone przez płot. To mama i zapewne jej syn. Z braku funduszy nie zostały jeszcze zaszczepione. Karmenka i Maksio będą szukać dobrego domu.

Kubuś i Tobiaszek, dwa kocurki sponiewierane przez wiejskie życie są bardzo wdzięczne za domowy ciepły kąt. Są przygotowane do adopcji (sterylizacja, szczepienia, testy).

Czaruś i Toficzek to starsze pieski, które przygarnęłam po zmarłych osobach. W tym roku chorowały, bo nie domaga im serduszko. Czaruś już drugi raz ma zespół przedsionkowo-komorowy. Wymagają stałego leczenia.

Fionusia to czarna koteczka, która ma już 24 lata. Gdy zabierałam ją od "opiekunów", którzy chcieli ją uśpić miała 17 lat. Miała guzy na całej listwie mlecznej, początki ropomacicza, nie była wysterylizowana. U mnie dobrze przeszła wszystkie zabiegi, również usunięcia ząbków. Jest ze mną 7 lat.

To tylko niektóre zwierzaki i ich historie, mam w tej chwili 32 pyszczki do nakarmienia w domu i stadko wolnożyjących kotów wokół domu (około 10). Cały czas namawiam też ludzi na sterylizację zwierząt i zawożę do sterylizacji na koszt różnych fundacji. Pomagając zwierzętom wydaję na to prawie całą emeryturę, szczególnie teraz po przeprowadzce na wieś. Mój kocio-psi tymczasowo-stały Dom prosi o Wasze wsparcie, bo bez Was nie dam rady pomagać. Dziękuję za każde Wasze wsparcie i jestem wszystkim wspomagającym bezgranicznie wdzięczna.