Piorun odszedł , ale zostawił po sobie pustkę, rozpacz i.... rachunki do opłacenia :(

Moja znajoma, bardzo dobra Dusza, walcząca o każde zwierzę jakie spotyka... Walczy o zdrowie i życie Swojego psa. Niestety koszta są ogromne i potrzebują wsparcia.

Piorun ur.3.10.2012r. Miał kochającego go pana który zachorował i po ciężkiej chorobie zmarł ,w 2015 roku , a Piorun trafił do schroniska.

Przykuł tam uwagę Doroty, próbowała mu znaleźć dom. Był w kilku domac adopcyjnych, niestety wracał po kilku tygodniach.

Po szeregu badań okazało się że Piorun cierpi na porencefalie prawej półkuli mózgu- choroba neurologiczna. Wdrożyli leczenie. 

Znalazł kochający dom, został z Dorotą- w końcu czuł się kochany i bezpieczny.

A dziś? Dziś walczą o każdy dzień.

Piorun nagle zaczął się gorzej czuć, wymiotować krwią, przestał jeść i opadł z sił. Szybka wizyta u różnych weterynarzy i w końcu diagnoza – ogromny o guza ok.20 cm na śledzionie, który pękł i się rozlał cały do jamy brzusznej stąd krew/ bagno w brzuchu.

Szybka edycja- operacja. Każda doba się liczy. 

Po operacji okazało się, że potrzebna jest dla niego krew. Udało się, znalazł się dawca.

Niestety rachunek za rachunkiem. Nigdy nie prosili o pomoc, ale teraz jej potrzebują. 

Operacja i pobyt w szpitalu to na ten moment – 5300 zł , a kolejne doby spędza w klinice.

Badania dawców krwi – 150-200 zł 

Dwie jednostki krwi – 1000 zł

Jeżeli się okaże, że to nowotwór złośliwy konieczna będzie chemioterapia i to są koszta sięgające kolejnych tysięcy.