Kocilandia to takie spokojne miejsce, gdzie koty w potrzebie mogą znależć schronienie i opiekę.Alicja poświęca im każdą wolną chwilę. Nie ma tu żadnych klatek, kotki mieszkają albo w osobnych pokojach, albo (te sprawdzone przez weterynarza i dobrze usocjalizowane),na wspólnej powierzchni mieszkalnej (ok. 250 m2). Jest ich zawsze zazwyczaj ok. 30. Jedne idą do własnych domków a na ich miejsce przychodzą następne. I tak w kółko. Ale są takie okresy w roku, kiedy tzw. "górka kociąt"sprawia, że w Kocilandii może przebywać nawet 50 kotów. Kocięta od 3 do 10 tygodni, zazwyczaj z kocim katarem, pasożytami i innym paskudztwem.Są odpchlane, odrobaczone i leczone w razie potrzeby (tzn.prawie zawsze ).

I własnie teraz jest taki moment,że wszystkie maluchy w Kocilandii, a jest ich 18 , są od kilku tygodni leczone na Lambie. Pierwotniak, który wywołuje ostre biegunki i wycieńcza organizm małego kociaka , pomimo izolacji, nie zaoszczędził żadnego.

Leczenie jest bardzo długie a oprócz leków (metronidazol) muszą dostawać probiotyk i dobrą, wartościową i lekkostrawną karmę.A co powiemy o tonach żwirku, który musi być ciągle wymieniany a kuwety odkażane ?A co powiemy o hektolitrach wody i płynów odkażających do mycia podłóg? A co powiemy o podkładach które schodzą setkami ?

Alicja jest na skraju wyczerpania fizycznego i przed widmem bankructwa. Pomimo pomocy przyjaciól Kocilandii ,wciąż brakuje karmy i żwirku a "kreska " u weterynarza się wydłuża.

Pomóżcie , każdy,nawet najmniejszy grosik, to szansa na życie i zdrowie tych maluchów.