WygońMY skorupiaka z Gruszki - niech zostanie zdrowy miąższ
WygońMY skorupiaka z Gruszki - niech zostanie zdrowy miąższ
Nasi użytkownicy założyli 1 226 741 zrzutek i zebrali 1 349 770 326 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Dzień dobry, Cześć, Witaj!
Jestem Patrycja (jeśli jeszcze mnie nie znasz), 27 lat - kobieta zacięta, silna, wytrwała, dążąca do realizacji zamierzonych celów. Zawsze nastawiona na rozwój, karierę, chęć życia, z nieustanną starannością udowadniająca, że da się wszystko, jeśli tylko się tego chce.
No właśnie… do czasu, do przeklętego października 2020 roku, kiedy w wieku 26 lat, przypadkowo wykryto u mnie nowotwór jelita grubego z licznymi przerzutami do wątroby, co zmieniło bezpowrotnie moje dotychczasowe życie. Mimo wszystko staram się, na ile jest to możliwe, żyć normalnie. Pracuję, studiuję, spotykam się z ludźmi. Jednak abym mogła nadal to robić, czyli żyć — potrzebuję pomocy.
Obecnie zostałam pozbawiona refundacji leczenia onkologicznego, które daje mi szansę na wygranie z tą straszliwą i uciążliwą chorobą. Od 18 grudnia 2020 r. zostałam zakwalifikowana do programu lekowego chemioterapii celowanej, składającym się z FOLFOX4 + panitumumab w skojarzeniu z oksaliplatyną (podawaną od grudnia 2020 r. do lipca 2021 r.). Leczenie przynosiło rezultat do 20.12.2021 roku, po którym zauważono progres choroby. Podjęto wtedy decyzję o ponownym włączeniu oksaliplatyny do prowadzonej linii leczenia. Niestety, w trakcie kolejnego kursu chemioterapii, podczas podawania tego silnego leku, dostałam wstrząsu anafilaktycznego, uniemożliwiającego chwilowy pomiar ciśnienia tętniczego, tym samym wykluczającego mnie z dalszego leczenia tym schematem.
Od 01.02.2022 roku niezbędna była decyzja o zastosowaniu II linii leczenia (schemat Irinotekan wraz z Folfiri), jednakże w systemie komercyjnym. Tym samym jestem zmuszona do ponoszenia kosztów każdego wlewu, wynoszących 5048,19 zł... co przekłada się miesięcznie na ponad 10 000,00 zł.
Pomijam fakt wydatków związanych z zakupem leków, które biorę codziennie, dojazdów do Mazowieckiego Szpitala Onkologicznego w Wieliszewie, czy też niezbędnych wizyt u specjalistów.
Poprzez stale rosnącą inflację, standard mojego życia nieco uległ zmianie, tym samym tak ogromne koszta przekraczają moje możliwości finansowe związane z dalszym leczeniem.
W styczniu 2022 r. miałam również konsultację chirurgiczną z chirurgiem ogólnym oraz wątroby. Pan profesor stwierdził, że jest szansa na przeprowadzenie operacji, która jak nie ukrywa, będzie karkołomna, ale dająca nadzieje na wyzdrowienie. Oby do operacji doszło w najbliższych miesiącach, konieczna jest kontynuacja chemioterapii i wykonanie specjalistycznych badań, m.in. takich jak MRCP wraz z kontrastem hepatiotropowym.
Bez wsparcia finansowego nie jestem w stanie przez dłuższy okres czasu opłacać co dwutygodniowej chemii — bo takie są zalecenia przyjmowania wlewów w zastosowanym schemacie.
Przyczyńcie się proszę do tego, abym za jakiś czas mogła wziąć kredyt mieszkaniowy na 30 lat, bez strachu, że nie dożyję, aby go spłacić, żebym mogła pracować do wieku emerytalnego, denerwować się na swoją rodzinę, mieć dzieci, wnuki... i przede wszystkim, żebym mogła iść do kwiaciarni wybrać kwiaty do mieszkania, a nie planować zakup urny :)
Dla zainteresowanych całą moją historią, zapraszam poniżej... lektura długa i niezbyt miła.
W październiku 2020 roku wybrałam się na zabieg usunięcia tzw. "zęba mądrości". Miało to przynieść ulgę... a okazało się przekleństwem. Po podaniu antybiotyku, który miał chronić mój organizm po zabiegu, dostałam straszliwego świądu skóry. Wtedy pomyślałam: „Trochę się podrapię, przejdzie! Przecież jestem młoda, silna, jakiś ząb mnie nie pokona. Muszę szybko wrócić do pracy, sprawy niezamknięte, potrzebują mnie, nie zostawię ich przecież”. Potem pojawił się ból w prawym podżebrzu. Pierwsze badania, USG - podejrzenie zmian w wątrobie, zalecana konsultacja onkologiczna. Reakcja? Wyparcie - „Yhym, na pewno. Jeszcze raka mi znajdźcie, dobra, dobra". No i znaleźli… kolonoskopia, pobrany wycinek, wynik. Rak jelita grubego low grade, N0S, umiejscowiony w odcinku zstepnicy. Co dalej? Tomograf komputerowy, potwierdzenie widocznej zmiany w jelicie i zobrazowanie licznych zmian w wątrobie typu meta. Ból, bezsilność, zmęczenie, strach, bezradność. Z dnia na dzień było gorzej, oczekiwanie co dalej. Dzięki cudownym ludziom z mojego otoczenia, w środku nocy z 10/11 listopada 2020 r. trafiłam pod opiekę najlepszych lekarzy w Szpitalu Klinicznym WUM w Warszawie (ul. Banacha 1a).
Prób pomocy było kilka. Wyniki z godziny na godzinę były gorsze, moja skóra nie wyglądała jak u człowieka. Przypominałam bardziej kurczaka wielkanocnego. Niektórzy mimo wielkich chęci nie widzieli nadziei. Na szczęście trafiłam w ręce młodego lekarza, niewiele starszego ode mnie. Ktoś pomyślałby — młody, niedoświadczony, co on może wiedzieć, ale to dzięki niemu teraz to pisze i jeszcze żyję. Po szeregu badań w szpitalu, nazwanie sytuacji po imieniu.
„Pani Patrycjo, zmiany w wątrobie są tak liczne i duże, ze uciskają na drogi żółciowe. Nie ma przepływu żółci, co zagraża Pani życiu. Musimy działać. Przeprowadzimy ECPW, aby udrożnić te drogi”. Poszłam na zabieg, zasnęłam… obudziłam się z nadzieją, ze już po wszystkim, że będzie tylko lepiej. Nie, nie było. Zabieg nieudany. Drugie podejście - walka o życie.
„Jedyna szansa na powodzenie jest drenaż zewnętrzny, próbujemy!” I znów wylądowałam na stole operacyjnym. Wtedy pojawił się koszmar. Niesamowity ból, stałe sączące się rany z założonych drenów, worki na mocz, do których bezpośrednio z drenów wypływała zalegająca żółć. Cierpienie nie do opisania. Nieprzespane noce, konieczność bycia zależna od innych, nawet w sytuacjach najbardziej intymnych, takich jak kąpiel, wizyta w toalecie. Ogromny dyskomfort, ponieważ potrzebowałam pomocy w najprostszych czynnościach. Nie byłam w stanie być zdolna do samodzielnej egzystencji.
Wyniki były lepsze, ale nie na tyle, żeby podjąć leczenie onkologiczne… a zmiany w wątrobie nieustannie rosły. Dzięki lekarzowi prowadzącemu w UCK WUM trafiłam w ręce Pani onkolog z Mazowieckiego Szpitala Onkologicznego w Wieliszewie, gdzie podjęto decyzje, ze przed leczeniem chemioterapia, niezbędne będzie usunięcie drenów. Niestety to mogłoby spowodować ponowna niedrożność dróg żółciowych.
W grudniu 2020 roku ponownie trafiłam na stół operacyjny w UCK WUM, gdzie przeprowadzono stentowanie (protezowanie) dróg żółciowych. Tak też 18 grudnia 2020 r. rozpoczęłam walkę z „niechcianym lokatorem” i walczę o kolejne dni życia aż do dziś, kiedy zostało zagrożone przez pieniądze. Podobno szczęścia nie dają... a jednak.
Pamiętajcie, dobro wraca!
P.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymam kciuki! Będzie dobrze 😊
Wracaj do zdrowia!
Przepraszam ze ponawiam komentarz 🙁 Wołamy o pomoc ! 😭🙏🏻 Życzę dużo zdrówka !!! Razem możemy więcej tez pomogę ! A dobro zawsze wróci ☺️☺️ Lecz pisze tez z prośba o pomoc I zgłaszam się do was o pomoc dla mojej mamy przy remoncie łazienki , wszystko jest opisane w zrzutce id caryk7 🥺🙏🏻 prosimy o pomoc jest tam tez moj 4-letni brat , chce aby miał ciepło i byl wiecznie uśmiechniętym dzieckiem 😕 Proszę pomóż ten im 🙏🏻🙏🏻 Zajrzyj proszę na zrzutkę , prosimy i za razem dziękuje za każda pomoc 🙏🏻😭 Kwota nie jest duża do zebrania a zarazem ciężka do zdobycia celu ;(
Dużo zdrówka!!!!!!! ❤️
Pamiętaj że masz w sobie wielką siłę! Z całego serducha życzę powrotu do zdrowia