Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma...

Śmierć jest czymś czego nigdy się nie spodziewamy i czymś, czego nikt z nas nie chciałby doświadczyć. Niektórych dosięga jednak zbyt wcześnie, bo czy 28 lat to jest czas na umieranie...na zostawienie małego niepełnosprawnego dziecka i męża... Zwracam się z ogromną prośbą o pomoc dla mojej malutkiej 6-cio letniej Bratanicy Julci - po śmierci najukochańszej mamy. Paulinka mając zaledwie 28 lat zmarła nagle i niespodziewanie, opuszczając na zawsze mojego Brata, ale przede wszystkim swoją Córeczkę, która tak bardzo jej potrzebuje, bo sama urodziła się przedwcześnie (Julcia ma zastawkę w główce, nieoperacyjnego złośliwego guza w mózgu oraz szereg innych chorób powstałych w wyniku chemioterapii i sama potrzebuje częstych wizyt u wielu specjalistów). Mój Brat został sam z jeszcze malutkim i nie do końca sprawnym dzieckiem, które cały czas mówi, że Mamusia jest chora...i nie wie, że Mamusia już nie wróci. Proszę pomóżcie Julii przetrwać ten najtrudniejszy czas, by nie trzeba było dokonywać decyzji, z jakiego specjalisty zrezygnować. Każda wpłacona złotówka ma znaczenie. Pamiętajcie dobro wraca ze zdwojoną siłą.