Na leczenie i rehabilitację lewego podudzia
Na leczenie i rehabilitację lewego podudzia
Nasi użytkownicy założyli 1 226 882 zrzutki i zebrali 1 350 182 182 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Jestem Adrian, 30 letni mieszkaniec Mysłowic.
Mieszkam ubogo w małej kawalerce choć się bardzo z tego cieszę bo mam dach nad głową.
Przez długi czas opiekowałem się mą babcią z zaawansowanym alzheimerem mieszającej obok w bloku.
Niestety z końcem ubiegłego roku babcia odeszła. Babcia wymagała ciągłej opieki co wykluczało pracę, niestety teraz się to odbiło i postawiło mnie w trudnym położeniu jestem bezrobotny bez zasiłku i do tego sytuacja z Covit-19.
Z końcem ubiegłego roku opróżniając mieszkanie mojej babci znosząc po schodach meble do kontenera upadła na mą nogę szafka no i w rezultacie doznałem urazu lewego podudzia.
Po czym zgłosiłem się do lekarza rodzinnego który skierował mnie do poradni chirurgicznej gdzie też się udałem w wierze że będzie wszystko dobrze.
Pierwsza wizyta była dość szybka, obejrzano mi nogę, oczyszczono, wyciągnięto jakieś pozostałości ciał obcych, przemyto ranę jakimiś środkami i zabandażowano, przepisano receptę na antybiotyk, opatrunki i surowicę do zastrzyku przeciw tężcowemu.
Kolejna wizyta obejrzano nogę która ropiała i mocno krwawiła, z jednej małej dziurki lekarz zrobił dodatkowe 6 i założył sączki, zabandażowano i wystawiono kolejną receptę na leki.
Niestety jak noga bolała tak boleć zaczęła bardziej i krwawić. Kolejna wizyta czyszczenie rany, przemycie, zabandażowanie i kolejna recepta z informacją że następnym razem mam przynieść ze sobą opatrunki zakupione we własnym zakresie zgodnych z wystawioną receptą - zdębiałem bo z ledwością powykupowałem uprzednie recepty to teraz obciążono mnie opatrunkami które mam sam dostarczać przy kolejnych wizytach.
Przy kolejnych wizytach ok dwóch tygodni skierowano mnie dopiero na przeswietlenie podudzia, co wydawać by się mogło że należało by zrobić na samym początku.
Przyszły wyniki prześwietlenia i okazało się też że mam uraz kości piszczelowej, jakieś ciała obce lub odłamy kostne.
Kolejne wizyty zamiast przynosić jakieś pozytywne rezultaty niestety nie były optymistyczne a przeciwnie zacząłem się martwić bo noga bolała, opuchnięta, siniała bałem się że ją stracę.
Poradnia chirurgiczna która zapoczątkowała leczenie mej nogi rozłożyła ręce i przekierowała mnie do szpitala w Katowicach gdzie się udałem. Położyli mnie na oddział, jak zobaczyli w jakim stanie jest ma noga to się zdziwili że uprzednia poradnia doprowadziła ją do takiego stanu.
Zrobiono mi badania, kroplówki, antybiotyki i leżałem 6 dni w szpitalu.
Obecnie noga dochodzi do siebie, mogę chodzić i powrócił uśmiech na twarzy.
Udałem się do opieki społecznej przedstawiając wszelakie dokumenty, rachunki za leki przedstawiając mą beznadziejną sytuację licząc na wsparcie opieki - otrzymałem decyzje o jednorazowej pomocy w kwocie 140 zł
Klęknąłem, zły mnie zalały i zwątpiłem.
Ale przełamałem się i postanowiłem zwrócić się za pośrednictwem zrzutka.pl do Was Kochani o wsparcie finansowe.
Chciał bym wyleczyć swą nogę jak i też poddać się rehabilitacji, niestety jest to wszystko bardzo kosztowne.
Brakuje mi środków finansowych na leki, wizyty u lekarzy, badania.
Bez Was nie damy rady!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!