Staś- 18 miesięczne dzieciątko kontra ostra białaczka limfoblastyczna.
Staś- 18 miesięczne dzieciątko kontra ostra białaczka limfoblastyczna.
Nasi użytkownicy założyli 1 226 831 zrzutek i zebrali 1 350 019 935 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Staś- 18 miesięczne dzieciątko kontra ostra białaczka limfoblastyczna. Życie i zdrowie mojego synka to najcenniejsza rzecz jaką mam. Dziś przez białaczkę jest w okropnym niebezpieczeństwie. Każdej sekundy modlimy się do Boga żeby nam go nie odbierał. To najgorszy scenariusz dla każdego rodzica... Powiększona watroba, śledziona, węzły chłonne, bladość, osłabienie, codzienne transfuzje krwi, biopsje- tak od 30 kwietnia wygląda nasze życie. Każdego człowieka dobrej woli błagamy o wsparcie walce z tym trudnym wrogiem.
Mam na imię Aleksandra, jestem mamą 20 miesięcznego chłopca chorującego na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Okrutnie brzmi, prawda? Dla większości schemat jest prosty białaczka=rak=śmierć. Każdy, kto usłyszy słowo rak, nowotwór, onkologia – ma ciarki na plecach. Reakcja ta nie jest niczym dziwnym, to naturalne. Każdy obawia się chorób nowotworowych - szczególnie kiedy myślimy o naszych dzieciach...
Na wstępie chciałabym opowiedzieć jak to wszystko się zaczęło... Nasze uporządkowane życie zawaliło się w ciągu kilku godzin. Oczywiście, to nie tak, że Staś zachorował w ciągu jednego dnia. Objawy raka pojawiły się kilka tygodni wcześniej, zauważyłam że synek jest pobladnięty, jego usta nie mają już tak intensywnie buraczkowego koloru jak zawsze, na uszkach nie widzę żył, Staś nie chciał już tak chętnie myć zębów -a jego dziąsła każdego dnia robiły się jaśniejsze... Na lewej rączce pojawiły się mikro kropeczki- wybroczyny, które w magiczny sposób zniknęły po dwóch dniach. Ta sytuacja a bardziej symptomy, które rzuciły mi się w oczy nie dawały mi spokoju... Konsultowaliśmy telefonicznie daną sytuację z pediatrą, ale po wywiadzie w którym usłyszał, że Staś nie gorączkuje, nie ma biegunki ani wymiotow, ma apetyt oświadczył, że nic złego się nie dzieje i należy obserwować syna. Teoretycznie powinniśmy poczuć się uspokojeni, ale ja nadal czułam wewnętrzny niepokój. Po kilku dniach poprosiłam męża aby pojechał ze Stasiem do laboratorium wykonać prywatnie wyniki. Ten dzień odmienił nasze życie... Ledwie zdążyli powrócić do domu a ja odebrałam telefon po którym nogi ugięły mi się pierwszy raz- pamiętam słowa : "wyniki są bardzo złe, natychmiast proszę przyjechać je powtórzyć!"
Kolejne wyniki tylko potwierdziły, że konieczna jest natychmiastowa wizyta w szpitalu. Pokierowano nas do szpitala na Unii Lubelskiej w Szczecinie. Nikt nic nie mówił, jednak ja wiedziałam że jest żle, bardzo źle...
Padło stwierdzenie, że jeden rodzic musi pozostać w szpitalu ze Stasiem. Serce mi pękało bo wiedziałam, że to nie mogę być ja... Mąż bez wahania wszedł do środka a ja zostałam w drzwiach szpitala do którego przez panująca sytuację nie mogłam wejść.
Był 30 kwietnia – przeddzień majówki, ale my, zamiast szykować sie do grillowania lub wyjazdu nad morze, spędzania czasu ze swoimi skarbami Stasiem, Zosia i Tosią w brzuszku dostaliśmy cios w serce- dosłownie.
Staś to mały wojownik. Jest silny i dzielny, ale nie mogę ukryć, iż bardzo potrzebujemy środków i wsparcia do codziennej walki (leki, sterylizacje domu, specjalistyczne środki higieny, dojazdy na późniejszą terapię, i wiele innych potrzeb związanych z chorobą). Życie całej naszej rodziny wywróciło się do góry nogami. Mąż zamieszkał z synkiem w szpitalu, ale do pracy na pewno przez dług czas nie powróci... Ja pozostałam w domu sama z córeczka, staram się ale naprawdę bardzo potrzebujemy wsparcia...
Zebrane przez nas środki finansowe pomogą Stasiulkowi w powrocie do zdrowia. Chemioterapię i leczenie szpitalne pokryje NFZ. Zebrane przez nas środki zostaną przeznaczone na ponadstandardowe, nierefundowane przez NFZ koszty: zakup leków i sprzętu medycznego oraz leczenie domowe po wyjściu ze szpitala, rehabilitację, koszty dojazdów, pomoc specjalistyczną i psychologiczno-pedagogiczną dla rodziny i Stasia zgodnie z zaleceniami lekarzy i specjalistów, poprawę bytu materialnego naszej rodziny, która znalazła się w ciężkiej sytuacji finansowej (leczenie Stasiulka będzie długotrwałe, wieloletnie).
Jak widać na naszym przykładzie zachorować może każdy, niezależnie od wieku bądź płci. W jednej chwili życie może rozsypać się jak domek z kart...
My- rodzice zwracamy się z prośbą o wpłaty.
Ile dasz dobrego z siebie - tyle Ci się zwróci. Od innych osób, w innej postaci, w innym czasie, ale na pewno do Ciebie wróci!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!