Witam, wabię się Tofik.

Chciałbym pomóc mojej Pani i uzbierać na dalszą rehabilitację. 

A oto moja historia...

Mam 2 latka i 9 miesięcy. Do lipca byłem spokojnym i grzecznym pieskiem, chociaż weterynarz mówi, że całe życie bolały mnie kolana. W ciągu tygodnia zerwałem oba wiązadła w stawach kolanowych. No i zaczęło się. 23 lipca miałem operację obu kolanek. Po otwarciu okazało się, że mam wadę genetyczną - czyli spłaszczenie rowków kłykciowych w obu stawach kolanowych. Czyli mogę ciągle zrywać wiązadła. Bardzo źle zniosłem operację, okazało się, że mam uczulenie na zszywki na ranach - nie chciały w ogóle się goić. Lewa łapka goiła się 3 tygodnie, a prawa 6 tygodni. Przestałem chodzić, ale czekałem na poprawę. Łapka prawa się zagoiła, ale w lewej zerwał się zaczep przy protezie. We wrześniu miałem powtórną operację. Tym razem były szwy i ładnie się zagoiły. Wtedy okazało się, że w prawej łapce nastąpił bardzo duży przykurcz. Już czwarty miesiąc nie biegam (zanikły wszystkie mięśnie). Zacząłem rehabilitację, która trwa już ponad miesiąc, a każdy zabieg kosztuje 70 zł. Po miesiącu mogę usiąść na przednich łapach, ale tylne to jeszcze długa droga - tak mówi pani masażystka (co najmniej 2 miesiące). Proszę ogonki o dobrych serduchach o pomoc ...chociaż minęło już cztery miesiące rehabilitacji ciągle nie mogę stać na łapach ..a i w chodzeniu nie ma poprawy ... proszę pomóżcie bo to naprawdę daleka droga ... chociaż częściowo przywrócić sprawność w tylnych łapkach ....ciągle się przewracam więc o wyjściu na dwór nie ma mowy ... bardzo dziękuję za pomoc...Tofik

ciałbym jeszcze poczuć trawę na łapkach.

Dziękuję - Tofik.