Kalusia to suwaczka, nasza pampersiara, czyli kotka pieluchowa. Kahlo ma sparaliżowane tylne łapy i nie oddaje samodzielnie moczu, dlatego często narażona jest na wszelkiego rodzaju infekcje bakteryjne. Przez lata całkiem nieźle udawało nam się je leczyć i zapobiegać nawrotom, jednak ostatnio z coraz większym trudem przechodzą one po leczeniu. Zdecydowaliśmy o wykonaniu wszelkich badań, w tym posiewie bakterii i wyszło szydło z worka!

Kalusia wyhodowała 3 trudne do zwalczenia szczepy, których leczenie jest czasochłonne i drogie.

Przez długi czas dostawała 3xdziennie antybiotyk domięśniowo, ale poprawa jest niewielka. Razem z lekarzem prowadzącym i zgodnie z sugestią laboratorium, zdecydowaliśmy o podaniu autoszczepionki. Chwilowo na jeden rodzaj bakterii, bo koszt jednej szczepionki to 600 zł.

Kalusia dodatkowo pochłania masę (ok. 8 tabletek dziennie, do tego syropy) suplementów poprawiających funkcjonowanie pęcherza. Zakup pieluch, środków higienicznych to dodatkowy koszt.

Koszty zrobiły się kosmiczne, a to jeszcze nie koniec i to też nie jedyny podopieczny z takimi problemami.

Kalcia to najkochańsze stworzenie na świecie, czułe, delikatne, szczęśliwe w swoim kocim życiu. Bardzo chciałabym, by cieszyła się nim jak najdłużej.

Bardzo, bardzo, proszę o choćby najdrobniejsze wpłaty, które pomogą nam ją wyleczyć.

Więcej info: Fb Fundacja Kociniec Koci Sierociniec